Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:1141.70 km (w terenie 941.80 km; 82.49%)
Czas w ruchu:89:07
Średnia prędkość:12.46 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:20160 m
Maks. tętno maksymalne:184 (96 %)
Maks. tętno średnie:177 (92 %)
Suma kalorii:65485 kcal
Liczba aktywności:73
Średnio na aktywność:15.64 km i 1h 14m
Więcej statystyk

Specialized 2012 – prezentacja i testy – dzień drugi

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Bieganie, Rower
Dzień rozpoczynam bieganiem, co po wczorajszej integracji nie jest takie oczywiste;) Dołączył do mnie Jarda i we dwójkę pomykamy po okolicznych lasach (8,5km / 42 min i 160m w pionie).
Dzisiejsza prezentacja poświęcona akcesoriom: buty, kaski i odzież. W butach trochę zmian na lepsze. Wprowadzono kilka nowych modeli na poziomie SPORT a buty MTB S-Works będą także dostępne we wzmocnionej wersji (więcej gumy i mocniejszy bieżnik). Ulepszono system zapinania BOA: teraz jest dwukierunkowy, przez co trudniej go uszkodzić.
W kaskach również trochę zmian: hydrofobowe paski, nowy system dopasowania, nowe kształty skorupy wewnętrznej, wzmocnienia z nici kewlarowych i powalające wagi niektórych modeli: około 180g!
Popołudniu udajemy się do centrum testowego. Niestety pogoda mało łaskawa i blisko godzinę czekam, zanim przestanie lać. Moje zainteresowanie było ukierunkowane na Stumpjumper HT 29”. Rower, który po Epic-u, jest najchętniej testowanym sprzętem MTB. Waga wersji S-Works to około 9kg i posiada spory potencjał do dalszego tuningu;)
W większości nowych modeli hardtail (oraz szosowych) powraca się do sztyc o średnicy 27,2mm, które zapewniają wyczuwalny komfort.
Trasę testu planuję tak, żeby było wszystko: kamienie, asfalt, szutry i długi zjazd. Po kilkuset metrach asfaltu wbijam się w dość stromą i bardzo kamienistą drogę poprzecinaną koleinami. Trudna, ale nie jest to ekstrem – na Trophy takie ścieżki były na porządku dziennym;)
Pierwsze wrażenie: braknie mi przełożeń! Podjazd ma około 18% (300m przewyższenia na odcinku 1,7km) a ja jadę już 1:1 – bez rezerwy. Standardowo rower ma chyba przełożenia 39/26 z przodu i kasetę 11-36. Trakcja - pomimo beznadziejnych opon - jest wyczuwalnie lepsza, niż mniejszego koła. Umożliwia to spokojniejszą i mniej aktywną jazdę. Poprzeczne przeszkody i kamienie pokonuje z niezwykłym spokojem. Jeśli jednak zaistnieje potrzeba wykonania gwałtownego manewru lub „coś” zatrzyma przednie koło, to potrzeba użyć dużej siły, żeby przyspieszyć. Po wjechaniu na leśna drogę, czuć, że rower jest w swoim żywiole. Pozostałe 9 km podjazdu to leśna droga o zmiennym nachyleniu i różnorodnej nawierzchni (ziemia, błoto, szuter, skała). Zaczyna mocno kiepścić się pogoda i ze względu na wysokość (ok 1200m npm), coraz wyraźniej słyszę pomruki nadciągającej burzy. Teraz większość jadę z blatu:) Zjazd zaczynam w gęstej mgle i pierwszych kroplach deszczu. Podłoże trawiaste z wystającymi skałami – jazda prawie jak na fullu, no może ze źle ustawionym tylnym zawieszeniem;) Na chwilkę wpadam na asfalt, którym wczoraj podjeżdżałem na szosie i dojeżdżam do górnej stacji wyciągu. Teraz chwila zastanowienia, czy jechać w dół leśnymi drogami i ryzykować przedłużenie wycieczki w deszczu, czy też zjechać najkrótszą drogą: trasami bikeparku... Deszcz leje coraz mocniej, więc wybieram to drugie. Początek zjazdu dość płaski, po rozmokłej glinie. Po kilku metrach pierwszy uślizg przedniego koła - opony:((( Jakoś z tego wychodzę, ale wrażenie dziwne: siedzi się wyżej, więc rower bardzo mocno się wychyla. Po kilkuset metrach wpadam do lasu na wąskie ścieżki i drewniane mostki, potem stromy odcinek z korzeniami i do tego ciasne zakręty... Normalnie miód-malina, ale teraz odczucia raczej negatywne: mocno przeszkadza mi wyżej umieszczona kierownica i ogólnie większa odległość od podłoża. Sporo siły trzeba włożyć, żeby to „bydle” chciało skręcić. Końcówka zjazdu w deszczowym potoku.

Swoją pierwszą znajomość z „twentyninerem” zawarłem już w roku 2009, ale wtedy jeździłem w łatwym terenie i asfaltach; wówczas byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Od tamtej pory poprawiono jeszcze geometrię i kilka detali. Teraz chciałem „29” poddać próbie ogniowej, bo przymierzałem się do zakupu, no ale w moim przypadku to jeszcze poczeka....
Na pewno jest to super alternatywa dla kogoś, kto jeździ w terenie, gdzie full to zbyt wiele;)

Specialized 2012 – prezentacja modeli i testy:)

Sobota, 6 sierpnia 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Bieganie, Rower
Miałem okazję wyjechać do czeskich Jeseników na prezentację nowej kolekcji Specializeda. Imprezę zorganizowano w miejscowości Kouty nad Desnou, gdzie do dyspozycji mieliśmy m.in. BIKEPARK:) (3 trasy zjazdowe) i ponad 150 rowerów z kolekcji 2012. Położenie bardzo dogodne do testów rowerów szosowych i MTB.
Rano pogoda w kratkę. Chmury przewalają się nad szczytami i od czasu do czasu spada kilka kropli deszczu. Gdyby popołudniu miało padać, to na wszelki wypadek idę przed śniadaniem pobiegać. Rozglądam się po okolicznych „górkach” i wychodzi mi 10km rozbiegania (48 min / 180 m przewyższeń). Uwielbiam taki początek dnia:)

Do południa mamy prawie 4 godziny prezentacji i około 14.00 udajemy się na testy. Umawiam się z Jardą z czeskiego Speca, że pojedziemy razem. Trochę opornie ulegam jego namowom i bierzemy szosy. On jedzie na nowym Tarmacu SL4 a ja wziąłem VENGE– model przeznaczony na jednodniowe klasyki. Przy okazji ciekawostka: oprócz topowego S-Works jest również wersja skonstruowana przy współpracy z McLarenem i gdyby ktoś był chętny na to cudo, musi wysupłać jedyne 57.000 PLN...
Rower jedzie jak po szynach, ma świetną geometrię, co doceniam zwłaszcza na podjazdach. Na zjazdach bywa trochę nerwowy. Jak dla mnie rewelacyjna sztywności ramy. W porównaniu z nim mój Cannondale jest chyba z gumy...? (a podobno Tarmac SL4 jest jeszcze sztywniejszy) Naszą trasę zaczynamy kawałkiem prostej – prędkości oscylują około 40 km/h, wysokie koła (Roval SL45) dobrze niosą. Po kilku kilometrach skręcamy na całkiem przyjemny podjazd – 12km i 900m przewyższenia. Dojeżdżamy do zbiorników elektrowni szczytowo – pompowej Dlouhe Strane (1359m npm), skąd roztacza się genialny widok na całe Jeseniky.
W tle Praded, Venge i ja © klakier

Robimy honorową rundę wokół zbiornika i zjeżdżamy w dół. Nawierzchnia dużo lepsza, niż na podjeździe. Licznik zamontowany na rowerze „zawiesza” mi się przy prędkości 76 km/h:) Jak wspominałem, rower na zjeździe jest trochę nerwowy i dość wrażliwy na boczne uderzenia wiatru. Cała wycieczka zajmuje nam 1:30 min – 35 km / 900m w pionie.

Koniecznie chcę jeszcze dzisiaj przejechać się po trasach bikeparku, więc po powrocie biorę nowe ENDURO i daje się wywieźć kolejką. Hmmm, zaczyna mi się to podobać:)))
FILMIK z BIKEPARKU
Przy wypożyczalni spotykam GG, który testuje nowego hardtaila Stumjumper 29”. Po uśmiechu poznaję, że przypadli sobie do gustu i myślę, że wkrótce zobaczymy Grzegorza na Wielkich Kołach;)
Niestety rower, który dostałem jest na mnie trochę za mały (rozm. S) i kiepsko działa przedni amortyzator (FOX 160mm). Przypuszczam, że to kwestia ustawień, ale nie mam już czasu się z tym bawić. Na zjeździe sam miód i maliny: wyprofilowane zakręty, dropy, wąskie ścieżki w lesie, szybkie szutry... Dla mnie taki rower, to nowość. Nie za bardzo potrafię go wyczuć i przy odrywaniu go od ziemi, dość często ląduję na tylnym kole. Myślę, że na każdym ze swoich rowerów zjechałbym pewniej i szybciej, ale i tak frajda wielka!
Drobna krytyka pod adresem opon, zarówno te szosowe, jak i te na Enduro – mocno odstają od standardów, które narzuciły firmy jak Schwalbe, czy Continental.
Jutro zamierzam przetestować jakiegoś HT na 29” kółeczkach.

...bieganie

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Bieganie po rowerze wychodzi mi znacznie lepiej, niż odwrotnie. Nie tracę czasu, zmieniam tylko buty i ruszam...
Pierwsze wrażenie: wow! Myślałem, że podeszwy z butów powyrywam:)
Planuję się nie oszczędzać z tempem i spróbować zrobić jakiś podbieg. O ile utrzymanie tempa na płaskim nie stwarza mi już problemu, to górki muszę jeszcze potrenować;)
Wrażenie ogólnie bardzo dobre: przejście w bieg nie stwarza mi problemu i super biegło mi się po ponad 2,5h "rozgrzewki" na rowerze.

Bieganie + MTB

Wtorek, 2 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Rower
Zaczynam co raz poważniej myśleć o starcie w Duathlonie Górskim, więc przez najbliższy miesiąc często będą pojawiały się w moim planie zakładki biegowo-rowerowe;)
Bieganie na razie w wersji "light".
Dzisiaj wyszło idealnie, bo miałem coś do załatwienia niedaleko Skoczowa i stamtąd mogłem wrócić biegiem: 6km / 28 minut (4:40 min/km).
Po powrocie zmiana ekwipunku i wraz z kolegą wyruszamy w kierunku Brennej. Kumpel ma okazję testować 29era Speca S-Works - wersja po intensywnym tuningu 8,4 kg!!! Szczęka opada, rower dosłownie lata.
Z przełęczy Beskidek jedziemy na Równicę. Zjazd przez Lipowski Groń, gdzie pakuję się w niewiarygodnie błoto. Jak wiadomo, padało wszędzie, ale tędy ściągnięto chyba pół lasu. To coś miało konsystencję miękkiej plasteliny, ciastoliny albo innego...;) W połowie zjazdu widzę drogę, na której nie było zrywki drewna, więc skręcam w nią bez namysłu. Na początku bardzo fajnie, potem stromo, jeszcze stromiej i do tego środek z głębokim żlebem... Prędkość niemała i tak sobie jadę po jednej z krawędzi i myślę, co by było gdyby mi koło objechało? No i oczywiście objechało;) Nie wiem jak, ale nie zaliczyłem gleby (hamowanie na nogach;)).

Bieganie z zakładką...

Wtorek, 26 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Pogoda mocno w kratkę i na rower za bardzo mi się nie chce, bo oznaczało by to asfalty. Dlatego bieganie i po tym krótki rower. Ciekawi mnie też efekt, jaki to będzie miało na ból mięśni. Po ostatnim bieganiu czułem je przez 4 dni;)
Niestety nie udaje mi się zrealizować tego w jednym ciągu. Pomiędzy bieganiem a rowerem jakieś 2 h przerwy.
Biegnie mi się rewelacyjnie, choć na razie tylko po płaskim. Żadnych szaleństw i przyspieszeń;)

Bieganie

Czwartek, 21 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Niby miałem odpuścić bieganie, ale...
Kolega zagadał o imprezie cross-duathlonowej i zaraz zapaliła mi się czerwona lampka;) Zawsze chciałem w czymś takim wystartować, ale jakoś nigdy nic nie okazji. Teraz trochę więcej luzu i mogę to zaplanować (impreza ma się odbyć końcem sierpnia).
W związku z tym trzeba chyba wrócić do biegania. Po dłuższej przerwie to zawsze bolesne, bo mięśnie nie są przyzwyczajone do takich wstrząsów.
Pogoda dzisiaj pod psem, więc akurat na krótki trucht:)
Starałem się biec spokojnie i koncentrować na krokach, odbiciu, nie patrząc na kilometry, ani wskazania pulsometru. Ot tak sobie, pobiegać...
Uczucie zarąbiste:))) Po powrocie podsumowanie dystansu i zaskoczenie: w zasadzie niewiele się zmieniło, nawet po takiej przerwie.
Teraz tylko czekam na obolałe nogi:)

Poranne truchtanie

Poniedziałek, 23 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Wyjazd służbowy do Holandii, niestety bez roweru;) Czasu na sport niewiele, więc wykorzystuję to co mam. Hotel położony na skraju miasta, wokół łąki z pysznymi stekami (jeszcze mają nogi i rogi), mnóstwo kanałów. Wybiegam i od razu wbijam się w fajną ścieżkę. Biegnę przed siebie, upływają minuty i... nic się nie zmienia. Żadnego wzniesienia, żadnej góreczki. Jakbym stał w miejscu a tylko krowy i drzewa się przesuwały. Wytrzymałem tak 15 minut i zawróciłem. W drodze powrotnej kilka przyspieszeń na rozruch.
Chyba już wiem, dlaczego Holendrzy tak lubią podróżować.

Bieganie...

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Wiem, że rowerowo to nie ma sensu, ale biegać mi się chce...
Pierwszy raz od 6 tygodni (po problemach z achillesem) umówiłem się z Kornelem, który robił rozbieganie po weekendowych zawodach.
Płasko, po leśnych ścieżkach i wale wiślanym. Pierwsze 20 minut opornie, ale potem byłem zaskoczony lekkością z jaką mi to przychodzi.
Pewnie jutro to poczuję;)
Chciałbym powrócić do biegania i chociaż raz w tygodniu potruchtać godzinkę.
Zobaczymy, co na to ścięgno...?

Góry są piękne...

Wtorek, 5 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Bez względu na to, czy zdobywane na rowerze, czy własnych nogach.
Trochę u nas popadało, więc wybrałem się z Kornelem na trening biegowy. No i było ostro;) Wybiegliśmy ode mnie z Górek W. i przez łąki dostaliśmy się pod Żarnowiec. Na początku podbieg zółtym szlakiem w kierunku szczytu Równicy, ale za Lipowskim Groniem zauważamy fajną drogę leśną i trawersujemy północne zbocze Równicy. Widoki przepiękne, zachód słońca i inne szmery bajery;) Na szczyt wbiegamy od strony zielonego szlaku z Brennej i drogami leśnymi zbiegamy w kierunku Ustronia Zawodzia. Drogą przez Żarnowiec różnymi ścieżkami wracamy do Górek.
Było mocno, sporo podbiegu, czułem się wyśmienicie:) Martwi mnie tylko powracający ból achillesa...:(

Biegać się chce...

Piątek, 1 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
No właśnie, pogoda na rower idealna a mi biegać się chce. Wieczorem wybieraliśmy się do znajomych, więc to doskonała okazja, żeby w jedną stronę pokonać to na własnych nogach;) Trasa w żaden sposób logicznie się nie układała a asfalty odpuszczam z założenia. Wziąłem więc Garmina w łapę i obrałem kierunek na Zebrzydowice.
Na początku spokojnie, potrzebna chwilka adaptacji, bo dawka roweru była ostatnio solidna. W Skoczowie spotkałem kolarza, który trenował podjazdy, więc pobiegłem chwilkę z nim;))) To mi pozwoliło trochę się rozkręcić i od tego momentu już tylko przyspieszałem.
Kilka razy się pogubiłem, bo obsługa GPS w biegu jest mało precyzyjna. Po drodze do Pruchnej znalazłem piękny las z wypasionymi dróżkami i obiecałem sobie wrócić tam na rowerze:))) Końcówka już zupełnie na azymut, po zaoranych polach. Zapadający zmrok, czas i dystans kazały kończyć tę wycieczkę. W Pruchnej czekała na mnie z samochodem moja wymarzona Żona;)