Biegać się chce...
Piątek, 1 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
No właśnie, pogoda na rower idealna a mi biegać się chce. Wieczorem wybieraliśmy się do znajomych, więc to doskonała okazja, żeby w jedną stronę pokonać to na własnych nogach;) Trasa w żaden sposób logicznie się nie układała a asfalty odpuszczam z założenia. Wziąłem więc Garmina w łapę i obrałem kierunek na Zebrzydowice.
Na początku spokojnie, potrzebna chwilka adaptacji, bo dawka roweru była ostatnio solidna. W Skoczowie spotkałem kolarza, który trenował podjazdy, więc pobiegłem chwilkę z nim;))) To mi pozwoliło trochę się rozkręcić i od tego momentu już tylko przyspieszałem.
Kilka razy się pogubiłem, bo obsługa GPS w biegu jest mało precyzyjna. Po drodze do Pruchnej znalazłem piękny las z wypasionymi dróżkami i obiecałem sobie wrócić tam na rowerze:))) Końcówka już zupełnie na azymut, po zaoranych polach. Zapadający zmrok, czas i dystans kazały kończyć tę wycieczkę. W Pruchnej czekała na mnie z samochodem moja wymarzona Żona;)
Na początku spokojnie, potrzebna chwilka adaptacji, bo dawka roweru była ostatnio solidna. W Skoczowie spotkałem kolarza, który trenował podjazdy, więc pobiegłem chwilkę z nim;))) To mi pozwoliło trochę się rozkręcić i od tego momentu już tylko przyspieszałem.
Kilka razy się pogubiłem, bo obsługa GPS w biegu jest mało precyzyjna. Po drodze do Pruchnej znalazłem piękny las z wypasionymi dróżkami i obiecałem sobie wrócić tam na rowerze:))) Końcówka już zupełnie na azymut, po zaoranych polach. Zapadający zmrok, czas i dystans kazały kończyć tę wycieczkę. W Pruchnej czekała na mnie z samochodem moja wymarzona Żona;)