Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:805.20 km (w terenie 498.90 km; 61.96%)
Czas w ruchu:45:30
Średnia prędkość:17.70 km/h
Maksymalna prędkość:72.20 km/h
Suma podjazdów:17205 m
Maks. tętno maksymalne:178 (93 %)
Maks. tętno średnie:161 (84 %)
Suma kalorii:27181 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:47.36 km i 2h 40m
Więcej statystyk

Głuszyca - MTB Marathon

Niedziela, 31 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower, Ściganie
Wszyscy mówili o tym maratonie, jako o jednym z najcięższych wyścigów. Dystans faktycznie dość długi, przewyższenie w normie, ale teren??? Tym jestem mocno rozczarowany. Moje oczekiwania były raczej na coś w stylu Karpacza, a tu "Zabierzów II"...
Deszcz się trochę zlitował i przestał padać mniej więcej 2 godziny przed startem, więc rozgrzewka po "suchym";) Po starcie, pierwsze 6km ogień po asfalcie, lekko pod górę. Szybkie, proste odcinki to moja najsłabsza strona, więc cierpiałem. Próbowałem kontrolować tętno, ale też starałem się aby mnie nie "urwali". W rezultacie w teren wjeżdżam gdzieś około 50-60 pozycji. Już na asfalcie tworzy się 5-6 osobowa grupka, w której tasujemy się praktycznie do samego końca. Po chwili dojeżdża nas kilka osób, które jak się później okazało, jadą dystans mini. Pracowali mocno i starałem się trzymać z nimi tempo. Zjazdy moje, podjazdy należały do nich:))) Na pierwszym zjeździe dość ślisko, kilku gości nie wybiera zakrętów i ląduje w borówkach;)
Głuszyca © klakier

Po niecałych 2h dość niespodziewanie przychodzi krótki kryzys. Akurat zaczynamy podjazd na Wielką Sowę i rzucam okiem na kilometry, żeby ocenić jak długo będę się jeszcze męczył. Własnym oczom nie wierzę: przejechałem ponad 40km, czyli średnia powyżej 20km/h! Czy to jest maraton GG???
Podjazd, zjazd i dalszy kamienisty podjazd. Tam już tempo trochę spada. Kryzys szybko mi mija, ale zupełnie nieoczekiwanie łapią mnie skurcze. Ostatnio jechałem kilka dłuższych ścigów i myślałem, że ten problem mam już pod kontrolą. Do tej pory oprócz normalnej suplementacji, sprawdzały mi się preparaty z magnezem, które łykałem co 2h - tak przejechałem Trophy i Sella Rondę, bez żadnych problemów. A tu bęc!:( Najlepszą metodą na skurcz jest go zignorować, więc jadę dalej swoje. Nie takie proste: najpierw czworogłowy w lewej nodze, potem w prawej. Chwila zjazdu i strome podejście, więc dochodzą do tego oba dwugłowe. Jest fajnie - takie niewinne SM;)
W międzyczasie na zjeździe gubimy trasę. Na szczęście okazuje się, że tylko przegapiliśmy jeden skręt. Po kilkuset metrach trafiamy na oznaczenia i wleczemy się dalej;) Z naszej kilkuosobowej grupki zostajemy już tylko we dwóch. Finalne kilometry bardzo mi odpowiadają, fajny zjazd po łące, trochę technicznych przejazdów. Odjeżdżam koledze, który ze mną jechał. Niestety (dla mnie) ostatnie 300m do mety lekko pod górę po szerokiej drodze - nie moje klimaty;) Nie mam już sił i kolega dochodzi mnie i wyprzedza o kilka sekund. Towarzysko bardzo sympatycznie, ale trasa wg. mojej oceny "lekka kicha"...

MTB

Środa, 27 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Miał to być ostatni interwałowy trening przed Głuszycą. Za bardzo mi się nie chciało, ale jakoś się pozbierałem;) Początek drętwy, więc daję sobie trochę czasu na rozkręcenie. Dwa 30 sekundowe przyspieszenia na wysokiej kadencji załatwiają sprawę. Po dojeździe do planowanego podjazdu, wszystko wygląda ok. Zaczynam pierwszy 5-cio minutowy interwał w okolicach progu LT (ANP). Spoko. Przy drugim powtórzeniu nie mogę wejść na obroty i w drugiej minucie przerywam. Uznaję, że zmuszanie się do czegokolwiek nie ma żadnego sensu. Wyjeżdżam górkę do końca, ale w okolicach AT. W drodze powrotnej jadę spokojnie, ale noga "podaje" jak szalona. Na szutrach wzdłuż rzeki 34-36 km/h a tętno w niskim tlenie... Pobudzenie? Fizycznie chyba nie jest aż tak źle, tylko w głowie trzeba by sobie to poukładać...;))) Znowu zbiera się na deszcz, więc jadę najkrótszą drogą do domu.

...rowerową

Wtorek, 26 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Ciąg dalszy: rower. Niestety znowu pada. Jadę w teren, bo przy tej pogodzie sensownego treningu nie zrobię, to przynajmniej mogę mieć z tego trochę radochy:)
Po biegu jedzie się średnio. Na wysokiej kadencji ok, ale jak próbuję nacisnąć mocniej, to nie za bardzo wychodzi.

Bieganie z zakładką...

Wtorek, 26 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Pogoda mocno w kratkę i na rower za bardzo mi się nie chce, bo oznaczało by to asfalty. Dlatego bieganie i po tym krótki rower. Ciekawi mnie też efekt, jaki to będzie miało na ból mięśni. Po ostatnim bieganiu czułem je przez 4 dni;)
Niestety nie udaje mi się zrealizować tego w jednym ciągu. Pomiędzy bieganiem a rowerem jakieś 2 h przerwy.
Biegnie mi się rewelacyjnie, choć na razie tylko po płaskim. Żadnych szaleństw i przyspieszeń;)

Błatnia

Niedziela, 24 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Umówiłem się na mtb z kumplem, z którym w zimie biegam i robię treningi skitourowe. Na rowerze do tej pory spotkaliśmy się tylko raz i wtedy średnie tętno z wycieczki było bliskie temu z maratonu...
Spodziewałem się, że i tym razem nie będzie inaczej;) On właśnie wrócił z rowerowego urlopu w Holandii, więc po płaskim ledwo trzymałem mu koło a tętno wędrowało w okolice 150 ud. i wyżej. Na moje szczęście płaskie szybko się skończyło i w terenie miałem już więcej czasu na złapanie oddechu. Na podjeździe z Jaworza na Błatnią już był luz:)
Z Błatniej pociągnęliśmy na Stołów i Karkoszczonkę. Tam zjazd do Brennej i wzdłuż rzeki do Górek.
Fajnie jest trenować z kimś, kto lubi się trochę "zagiąć":))))

Podjazdy

Sobota, 23 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Po bieganiu nogi bolą, jak cholera;) Wczoraj pogoda marna, więc żeby mięśnie się nie zastały, to wsiadłem na kilka minut na trenażer (sic!)
Dzisiaj wreszcie przyjemnie i próbowałem wstrzelić się w teren i zrobić kilka podjazdów. Wszystko działo się w rejonie Małej Czantorii i Tuła.
Podjazdy wyszły dobrze, ale na teren było chyba za wcześnie;) Do domu przytargałem ze sobą ze 4 kg błota... Po 1 kg na każdej nodze, reszta na ramie:))))

Bieganie

Czwartek, 21 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Niby miałem odpuścić bieganie, ale...
Kolega zagadał o imprezie cross-duathlonowej i zaraz zapaliła mi się czerwona lampka;) Zawsze chciałem w czymś takim wystartować, ale jakoś nigdy nic nie okazji. Teraz trochę więcej luzu i mogę to zaplanować (impreza ma się odbyć końcem sierpnia).
W związku z tym trzeba chyba wrócić do biegania. Po dłuższej przerwie to zawsze bolesne, bo mięśnie nie są przyzwyczajone do takich wstrząsów.
Pogoda dzisiaj pod psem, więc akurat na krótki trucht:)
Starałem się biec spokojnie i koncentrować na krokach, odbiciu, nie patrząc na kilometry, ani wskazania pulsometru. Ot tak sobie, pobiegać...
Uczucie zarąbiste:))) Po powrocie podsumowanie dystansu i zaskoczenie: w zasadzie niewiele się zmieniło, nawet po takiej przerwie.
Teraz tylko czekam na obolałe nogi:)

Szosa

Wtorek, 19 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Planowałem dłuższy rozjazd i wybór padła na szosę.
Pierwsze 20 km przerywane, bo załatwiałem jakieś drobiazgi. Potem już kierunek Skoczów, Gumna, Haźlach aż do Zebrzydowic. Na tej trasie trochę mnie zagięły podjazdy...
Później do Jastrzębia - krótka wizyta w domu rodzinnym i szybkie uzupełnienie kalorii;)) Powrót przez Pielgrzymowice i Pruchną. Na dwupasmówce - wyścig z deszczem. Już w Skoczowie zaliczyłem pierwsze krople... W chwili gdy wchodziłem do domu, lunęło porządnie:)

Rozruch

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Po wczorajszej przejażdżce nabrałem ochoty, żeby się trochę przewietrzyć i rozruszać. Dla odmiany osiodłałem wyścigowego Speca i pojechałem w rejon Żarnowca i Równicy.
Na podjeździe 3x3 min pod progiem LT a potem rozjazd na zupełnie nowych ścieżkach, które przez przypadek odkryłem. Trzeba będzie popracować nad nowymi wariantami tras:)

Uphill MTB - Czantoria

Niedziela, 17 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Tym razem pojechaliśmy tylko popatrzeć;) Jestem jeszcze chyba zmęczony po Trophy, Sella Rondzie i urlopie... Od powrotu z Włoch nie siedziałem jeszcze na rowerze, a tak na prawdę to w ogóle nic nie robiłem:)))
Start uphillu był po czeskiej stronie, niedaleko Trinca. W tamtą stronę pojechaliśmy bocznymi asfaltami, zupełnie rekreacyjnie.
Na starcie stanęła prawie setka kolarzy a wśród nich mnóstwo znajomych. Czasami fajnie pojawić się na zawodach bez stresu i wyścigowej gorączki;)
Mój plan był taki, że podjadę sobie na Czantorię i stamtąd zrobię jakąś rundę po górach. Sam uphill fajny, bo było na nim ze 2 km zjazdu (:))), trasa długa i dość wymagająca. Pomimo, że jechałem raczej spokojnie, to tętno chwilami wyskakiwało w okolice 170 ud. Na płaskim odcinku pozwoliłem sobie "podciągnąć" na kole jednego z czeskich zawodników i trochę się przepaliłem (pozytywnie).
Wszystko się tak przeciągnęło, że po wyjeździe na Czantorię przejechałem w rejon Poniwca i przez Jelenicę Cisownicę pomknąłem do domu.