Tremalzo
Sobota, 9 lipca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Rower
Wyruszam z Arco w kierunku Rivy, skąd przez Ponale zmierzam do Pregasiny. Droga prowadzi po półkach skalnych i widok na jezioro jest gromiący:)
Na podstawie map i opisów z przewodników, załadowałem waypointy do gps-a. Niestety nawet to nie pomaga. Wiele razy trasa ma inny przebieg, niż zakładany. Skrzyżowania, drogi, których nie ma... m.in. trawersuję górę z innej strony, niż to pokazane na mapie;) Na szczęście na trasie spotykam kilka osób i konsultujemy przebieg trasy. Widoki po drodze są na prawdę oszołamiające.
Największe problemy z nawigacją mam w okolicach Malga Paler. Nie mogę znaleźć właściwego przebiegu trasy i wbijam się w jakąś drogę, która po kilkuset metrach zamienia się w stromą i kamienistą ścieżkę. W sumie około 15-20 minut z buta i docieram na wypłaszczenie. Po chwili z prawej strony, gdzie na mapie nie było żadnej ścieżki, podjeżdża koleś na rowerze;))) Dalszy odcinek rekompensuje trudy wspinania: wąska dróżka wije się po zacienionym zboczu. Po kilku kilometrach docieram do malutkiego schroniska, gdzie postanawiam uzupełnić zapasy płynów. Wchodzę do środka i czekam... Po kilku minutach nic się nie dzieje i zaczynam się rozglądać za jakąś obsługą. Wzrokiem natrafiam na kartkę, informującą, że to schronisko samoobsługowe i po poczęstunku należy uiścić opłatę wg. własnego uznania do skarbonki w ścianie;) Ciekawe, jak długo u nas by coś takiego działało? Nadmienię, że do dyspozycji była woda, kawa i wino....
Dalsza część trasy to coraz szersza droga z przewagą luźnych szutrów. Praktycznie od Passo Note na przełęcz Tremalzo podjeżdża się kamienistą drogą. Nie jest stromo, ale brak cienia i luźne podłoże dają się we znaki. Krótkotrwałą ulgę przynoszą przejazdy przez liczne tunele.
Na przełęcz docieram po 3,5 godzinach i w schronisku robię pierwszą dłuższą pauzę. Spotykam tam znajomego z maratonów: Piotra S.
Dalsza trasa, to już praktycznie sam zjazd. Krótko po asfalcie, potem leśnymi drogami, aż do jeziora Ledro. Fragmenty mocno wypłukane przez wodę i stromizna dają się we znaki. Z ulgą wyjeżdżam na płaskie;)
Teraz kilka kilometrów wzdłuż Ledro i zjazd nad Gardę po drodze Ponale:)))
Droga do Pregasiny© klakier
Ponale© klakier
Widok na Gardę© klakier
Na podstawie map i opisów z przewodników, załadowałem waypointy do gps-a. Niestety nawet to nie pomaga. Wiele razy trasa ma inny przebieg, niż zakładany. Skrzyżowania, drogi, których nie ma... m.in. trawersuję górę z innej strony, niż to pokazane na mapie;) Na szczęście na trasie spotykam kilka osób i konsultujemy przebieg trasy. Widoki po drodze są na prawdę oszołamiające.
Bocca Larici© klakier
Największe problemy z nawigacją mam w okolicach Malga Paler. Nie mogę znaleźć właściwego przebiegu trasy i wbijam się w jakąś drogę, która po kilkuset metrach zamienia się w stromą i kamienistą ścieżkę. W sumie około 15-20 minut z buta i docieram na wypłaszczenie. Po chwili z prawej strony, gdzie na mapie nie było żadnej ścieżki, podjeżdża koleś na rowerze;))) Dalszy odcinek rekompensuje trudy wspinania: wąska dróżka wije się po zacienionym zboczu. Po kilku kilometrach docieram do malutkiego schroniska, gdzie postanawiam uzupełnić zapasy płynów. Wchodzę do środka i czekam... Po kilku minutach nic się nie dzieje i zaczynam się rozglądać za jakąś obsługą. Wzrokiem natrafiam na kartkę, informującą, że to schronisko samoobsługowe i po poczęstunku należy uiścić opłatę wg. własnego uznania do skarbonki w ścianie;) Ciekawe, jak długo u nas by coś takiego działało? Nadmienię, że do dyspozycji była woda, kawa i wino....
Dalsza część trasy to coraz szersza droga z przewagą luźnych szutrów. Praktycznie od Passo Note na przełęcz Tremalzo podjeżdża się kamienistą drogą. Nie jest stromo, ale brak cienia i luźne podłoże dają się we znaki. Krótkotrwałą ulgę przynoszą przejazdy przez liczne tunele.
Droga na Tremalzo©
Widok na masyw Monte Baldo©
Na przełęcz docieram po 3,5 godzinach i w schronisku robię pierwszą dłuższą pauzę. Spotykam tam znajomego z maratonów: Piotra S.
Dalsza trasa, to już praktycznie sam zjazd. Krótko po asfalcie, potem leśnymi drogami, aż do jeziora Ledro. Fragmenty mocno wypłukane przez wodę i stromizna dają się we znaki. Z ulgą wyjeżdżam na płaskie;)
Teraz kilka kilometrów wzdłuż Ledro i zjazd nad Gardę po drodze Ponale:)))