Specialized 2012 – prezentacja i testy – dzień drugi
Niedziela, 7 sierpnia 2011
· Komentarze(2)
Dzień rozpoczynam bieganiem, co po wczorajszej integracji nie jest takie oczywiste;) Dołączył do mnie Jarda i we dwójkę pomykamy po okolicznych lasach (8,5km / 42 min i 160m w pionie).
Dzisiejsza prezentacja poświęcona akcesoriom: buty, kaski i odzież. W butach trochę zmian na lepsze. Wprowadzono kilka nowych modeli na poziomie SPORT a buty MTB S-Works będą także dostępne we wzmocnionej wersji (więcej gumy i mocniejszy bieżnik). Ulepszono system zapinania BOA: teraz jest dwukierunkowy, przez co trudniej go uszkodzić.
W kaskach również trochę zmian: hydrofobowe paski, nowy system dopasowania, nowe kształty skorupy wewnętrznej, wzmocnienia z nici kewlarowych i powalające wagi niektórych modeli: około 180g!
Popołudniu udajemy się do centrum testowego. Niestety pogoda mało łaskawa i blisko godzinę czekam, zanim przestanie lać. Moje zainteresowanie było ukierunkowane na Stumpjumper HT 29”. Rower, który po Epic-u, jest najchętniej testowanym sprzętem MTB. Waga wersji S-Works to około 9kg i posiada spory potencjał do dalszego tuningu;)
W większości nowych modeli hardtail (oraz szosowych) powraca się do sztyc o średnicy 27,2mm, które zapewniają wyczuwalny komfort.
Trasę testu planuję tak, żeby było wszystko: kamienie, asfalt, szutry i długi zjazd. Po kilkuset metrach asfaltu wbijam się w dość stromą i bardzo kamienistą drogę poprzecinaną koleinami. Trudna, ale nie jest to ekstrem – na Trophy takie ścieżki były na porządku dziennym;)
Pierwsze wrażenie: braknie mi przełożeń! Podjazd ma około 18% (300m przewyższenia na odcinku 1,7km) a ja jadę już 1:1 – bez rezerwy. Standardowo rower ma chyba przełożenia 39/26 z przodu i kasetę 11-36. Trakcja - pomimo beznadziejnych opon - jest wyczuwalnie lepsza, niż mniejszego koła. Umożliwia to spokojniejszą i mniej aktywną jazdę. Poprzeczne przeszkody i kamienie pokonuje z niezwykłym spokojem. Jeśli jednak zaistnieje potrzeba wykonania gwałtownego manewru lub „coś” zatrzyma przednie koło, to potrzeba użyć dużej siły, żeby przyspieszyć. Po wjechaniu na leśna drogę, czuć, że rower jest w swoim żywiole. Pozostałe 9 km podjazdu to leśna droga o zmiennym nachyleniu i różnorodnej nawierzchni (ziemia, błoto, szuter, skała). Zaczyna mocno kiepścić się pogoda i ze względu na wysokość (ok 1200m npm), coraz wyraźniej słyszę pomruki nadciągającej burzy. Teraz większość jadę z blatu:) Zjazd zaczynam w gęstej mgle i pierwszych kroplach deszczu. Podłoże trawiaste z wystającymi skałami – jazda prawie jak na fullu, no może ze źle ustawionym tylnym zawieszeniem;) Na chwilkę wpadam na asfalt, którym wczoraj podjeżdżałem na szosie i dojeżdżam do górnej stacji wyciągu. Teraz chwila zastanowienia, czy jechać w dół leśnymi drogami i ryzykować przedłużenie wycieczki w deszczu, czy też zjechać najkrótszą drogą: trasami bikeparku... Deszcz leje coraz mocniej, więc wybieram to drugie. Początek zjazdu dość płaski, po rozmokłej glinie. Po kilku metrach pierwszy uślizg przedniego koła - opony:((( Jakoś z tego wychodzę, ale wrażenie dziwne: siedzi się wyżej, więc rower bardzo mocno się wychyla. Po kilkuset metrach wpadam do lasu na wąskie ścieżki i drewniane mostki, potem stromy odcinek z korzeniami i do tego ciasne zakręty... Normalnie miód-malina, ale teraz odczucia raczej negatywne: mocno przeszkadza mi wyżej umieszczona kierownica i ogólnie większa odległość od podłoża. Sporo siły trzeba włożyć, żeby to „bydle” chciało skręcić. Końcówka zjazdu w deszczowym potoku.
Swoją pierwszą znajomość z „twentyninerem” zawarłem już w roku 2009, ale wtedy jeździłem w łatwym terenie i asfaltach; wówczas byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Od tamtej pory poprawiono jeszcze geometrię i kilka detali. Teraz chciałem „29” poddać próbie ogniowej, bo przymierzałem się do zakupu, no ale w moim przypadku to jeszcze poczeka....
Na pewno jest to super alternatywa dla kogoś, kto jeździ w terenie, gdzie full to zbyt wiele;)
Dzisiejsza prezentacja poświęcona akcesoriom: buty, kaski i odzież. W butach trochę zmian na lepsze. Wprowadzono kilka nowych modeli na poziomie SPORT a buty MTB S-Works będą także dostępne we wzmocnionej wersji (więcej gumy i mocniejszy bieżnik). Ulepszono system zapinania BOA: teraz jest dwukierunkowy, przez co trudniej go uszkodzić.
W kaskach również trochę zmian: hydrofobowe paski, nowy system dopasowania, nowe kształty skorupy wewnętrznej, wzmocnienia z nici kewlarowych i powalające wagi niektórych modeli: około 180g!
Popołudniu udajemy się do centrum testowego. Niestety pogoda mało łaskawa i blisko godzinę czekam, zanim przestanie lać. Moje zainteresowanie było ukierunkowane na Stumpjumper HT 29”. Rower, który po Epic-u, jest najchętniej testowanym sprzętem MTB. Waga wersji S-Works to około 9kg i posiada spory potencjał do dalszego tuningu;)
W większości nowych modeli hardtail (oraz szosowych) powraca się do sztyc o średnicy 27,2mm, które zapewniają wyczuwalny komfort.
Trasę testu planuję tak, żeby było wszystko: kamienie, asfalt, szutry i długi zjazd. Po kilkuset metrach asfaltu wbijam się w dość stromą i bardzo kamienistą drogę poprzecinaną koleinami. Trudna, ale nie jest to ekstrem – na Trophy takie ścieżki były na porządku dziennym;)
Pierwsze wrażenie: braknie mi przełożeń! Podjazd ma około 18% (300m przewyższenia na odcinku 1,7km) a ja jadę już 1:1 – bez rezerwy. Standardowo rower ma chyba przełożenia 39/26 z przodu i kasetę 11-36. Trakcja - pomimo beznadziejnych opon - jest wyczuwalnie lepsza, niż mniejszego koła. Umożliwia to spokojniejszą i mniej aktywną jazdę. Poprzeczne przeszkody i kamienie pokonuje z niezwykłym spokojem. Jeśli jednak zaistnieje potrzeba wykonania gwałtownego manewru lub „coś” zatrzyma przednie koło, to potrzeba użyć dużej siły, żeby przyspieszyć. Po wjechaniu na leśna drogę, czuć, że rower jest w swoim żywiole. Pozostałe 9 km podjazdu to leśna droga o zmiennym nachyleniu i różnorodnej nawierzchni (ziemia, błoto, szuter, skała). Zaczyna mocno kiepścić się pogoda i ze względu na wysokość (ok 1200m npm), coraz wyraźniej słyszę pomruki nadciągającej burzy. Teraz większość jadę z blatu:) Zjazd zaczynam w gęstej mgle i pierwszych kroplach deszczu. Podłoże trawiaste z wystającymi skałami – jazda prawie jak na fullu, no może ze źle ustawionym tylnym zawieszeniem;) Na chwilkę wpadam na asfalt, którym wczoraj podjeżdżałem na szosie i dojeżdżam do górnej stacji wyciągu. Teraz chwila zastanowienia, czy jechać w dół leśnymi drogami i ryzykować przedłużenie wycieczki w deszczu, czy też zjechać najkrótszą drogą: trasami bikeparku... Deszcz leje coraz mocniej, więc wybieram to drugie. Początek zjazdu dość płaski, po rozmokłej glinie. Po kilku metrach pierwszy uślizg przedniego koła - opony:((( Jakoś z tego wychodzę, ale wrażenie dziwne: siedzi się wyżej, więc rower bardzo mocno się wychyla. Po kilkuset metrach wpadam do lasu na wąskie ścieżki i drewniane mostki, potem stromy odcinek z korzeniami i do tego ciasne zakręty... Normalnie miód-malina, ale teraz odczucia raczej negatywne: mocno przeszkadza mi wyżej umieszczona kierownica i ogólnie większa odległość od podłoża. Sporo siły trzeba włożyć, żeby to „bydle” chciało skręcić. Końcówka zjazdu w deszczowym potoku.
Swoją pierwszą znajomość z „twentyninerem” zawarłem już w roku 2009, ale wtedy jeździłem w łatwym terenie i asfaltach; wówczas byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Od tamtej pory poprawiono jeszcze geometrię i kilka detali. Teraz chciałem „29” poddać próbie ogniowej, bo przymierzałem się do zakupu, no ale w moim przypadku to jeszcze poczeka....
Na pewno jest to super alternatywa dla kogoś, kto jeździ w terenie, gdzie full to zbyt wiele;)