Mokro wszędzie...

Niedziela, 19 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Za namową znajomego wybraliśmy się na biegówki do Ustronia. W normalnych warunkach pętle na bulwarach są przygotowane bardzo starannie, ale przyszła odwilż i wszystko pływało. Zrobiłem dwa kółeczka, ale nie miało to sensu... Zamieniłem biegówki na buty do biegania i przez Lipowiec udałem się do Górek. Wszędzie bardzo mokro i dało się biec wyłącznie po asfalcie. Przerwa w bieganiu była dość długa, więc bez rewelacji.

Cegła

Sobota, 18 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Rower
Pierwotnie miałem ochotę na rower, ale w tygodniu spadło około 50cm świeżego śniegu a od wczorajszego wieczora odwilż:( Na zewnątrz breja, ciapa, zupa...
Odpalam trenażer. Z niechęcią, jak zawsze. Wysiedzieć na tym ustrojstwie dłużej niż godzinę, dla mnie nierealne. Na szczęście 45 minut kręcenia z filmikiem "CTS train right", w doborowym towarzystwie Alison Sydor i Rolanda Greena upływa szybko, aczkolwiek dość boleśnie;)
Z nabitymi nogami zakładam buty biegowe i pruję nad Wisłę. Jak już zapewne wiele razy wspominałem, uwielbiam biegać po śniegu:) Niestety dzisiaj nie było łatwo. Warstwa śniegu na tyle gruba i miękka, że zapadałem się nawet tam, gdzie wydawało się być twardo. Po 25 minutach wskoczyłem na asfalt (pokryty śniegiem) i było git:) Żeby nie było nudy, jeden dłuższy podbieg.
45 min / 8,5km.

Biegówki... w mieście

Czwartek, 16 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Biegówki
Wczoraj na siłowni była pierwsza sesja WS. Tak na prawdę, to dzisiaj proste czynności jak chodzenie sprawiają mi wiele kłopotów... To dziwne, że redukując ciężar a zwiększając tylko ilość powtórzeń można się tak zniszczyć;) Masakra.
Dziś wieczorem postanowiłem wypróbować nową możliwość biegówek w mieście. Na torze wyścigów konnych Velka Chuchle usypano ponad 700m pętlę. Biegać można tylko popołudniu, aż do 21.30. W ciągu dnia trenują tu konie...
Pierwsze wrażenie dziwne, bo wszędzie unosi się zapach końskiego łajna;) Na szczęście konie nie biegają po śniegu, tylko po zewnętrznej części toru.
Trasa nieźle przygotowana, śnieg twardy i szybki.
Zaczynam około 19:00 a ludzi dość sporo. Na szczęście nie ma tłoku i biega się swobodnie. Po chwili zaczyna mi się to nawet podobać, bo we wszystkich odzywa się instynkt współzawodnictwa i co chwilę dochodzi do szybkich przetasowań;)
Trasa zupełnie płaska, więc znowu dużo uwagi poświęcam technice.
Czas strasznie szybko mi tu upłynął i wbrew moim pierwotnym obawom, nie nudziła mi się jazda "w kółko".
W przyszłym tygodniu wybiorę się tu znowu:)

Dyszka

Niedziela, 12 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Pogoda ładna i ociepliło się, do -16 (w nocy -26). Na skitoury nie ma czasu a na trenażer patrzę z wielką niechęcią. W tygodniu lipa, czas jedynie na wizyty na siłowni. Robię ostatni tydzień SM. Przysiady przestałem robić, bo boję się tych ciężarów a na suwnicy powoli brakuje kółek;) Trzeba zacząć WS. Regularny trening już zarzuciłem, ale została mi chociaż periodyzacja na siłowni;)
Kusi mnie trochę triathlon zimowy: mtb, biegówki i bieg. Żeby zupełnie się nie zblamować musiałbym się trochę rozruszać. Zobaczymy.
Po miesięcznej pauzie robię krótkie rozbieganie. Idzie gładko, ale temperaturę nominalną łapię dopiero po 15 minutach. Dorzucam 30 sekundowe przyspieszenia, żeby się dogrzać i ponaciągać trochę zastałe mięśnie. Myślałem, że zrobię godzinówkę, ale w tych warunkach nie było to już komfortowe.
Uwielbiam biegać po śniegu, nawet w lecie nie mam tyle frajdy;)

Ostatki

Piątek, 3 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Biegówki
Petra pojechała dziś do Cortiny i wraca na nartach, więc ja mam popołudniową zmianę. Jestem nieźle podjechany, więc dłuższy odpoczynek mi wcale nie przeszkadza. Dziś dotarła tutaj dalsza fala ochłodzenia, temp. w dzień spadła do ok -11 st. Świeci słońce i w ruchu da się to spokojnie przeżyć - byle nie za długo, bo dłuższy trening przy takich temperaturach nie jest efektywny.
Startuję ze stadionu w Toblach i na rozgrzewkę kilka pętelek. Nie mam konkretnego celu, ani już specjalnie ochoty... Biegnę w kawałek w stronę Gemärk i robię nawrotkę przy Nasswand (cmentarz wojskowy).
Gdzieś na trasie... © klakier


Sporo uwagi poświęcałem dziś technice. Podbieg z jednym kijkiem, zmiany stron, technika jeden-na-jeden... Godzinny trening zakończyłem pysznym cappuccino i poszedłem na pociąg;) Niestety musiałbym czekać, czego bardzo nie lubię, więc pobiegłem do Innichen - pod wiatr.
Koniec bardzo udanego wyjazdu. Musiałbym porządnie odpocząć, żeby chcieć jeszcze biegać; Przecież zrestować mogę się w pracy;)

Innichen wieczorową porą © klakier


Zuzka na spacerze... z rodzicami;) © klakier


Innichen wieczorową porą II © klakier

Kreuzberg Pass

Czwartek, 2 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Biegówki
Kreuzberg Pass to ostatnia przełęcz w okolicy, którą chciałem zaliczyć na biegówkach (byliśmy tam już kiedyś na szosach). Trasa prowadzi super podbiegiem z Innichen do Sexten. Powyżej Sexten zaczyna się prawdziwa rzeźnia. Najpierw wybiega się kawałek po narciarskiej trasie zjazdowej a potem dalej wzdłuż wyciągu, aż do górnej stacji. Idzie mi to jak po grudzie, bo pomimo wczorajszego dnia wolnego, nie czuję świeżości:(
Powyżej górnej stacji wyciągu na chwilę się to prostuje i wygląda zachęcająco, ale po kilku minutach dobiegam do... następnego wyciągu;) Przy dolnej stacji trasa wyraźnie pnie się do góry. Pokonuję 30m ścianę, której na rowerze pewnie bym nie podjechał. Robi się dziwnie wąsko a wszystko ogrodzone płotkami...? Po chwili okazuje się, że to tor saneczkowy:) No to teraz muszę w dół. Trasa biegowa była z drugiej strony wyciągu.
Niestety od tego momentu robi się nieciekawie. Podłoże pod biegówki średnio przygotowane, sporo nierówności. Droga nie wznosi się regularnie, tylko cały czas pokonuję krótkie, ale strome ścianki. Właściwie siłą woli dostaję się na górę. Na przełęczy cholernie zimno. Szybko łykam kanapkę i szukam pętli, która ma być na przełęczy. Niestety trasa nie przygotowana, więc zawracam i spadam w dół. Na ostatnich oparach docieram na kwaterę;)))

Innichen - Cortina

Wtorek, 31 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Biegówki
Dziś miałem drugą zmianę, tzn. Petra biegała rano a ja popołudniu. Wybrała się nad Pragser See, gdzie wiatr ją tak sponiewierał, że wróciła ledwo stojąc na nogach... Ale chyba to lubi;) Ja zachowawczo biegnę z wiatrem; zobaczymy gdzie mnie poniesie:)
Na początek wylądowałem na stadionie w Toblach.
Stadion w Toblach © klakier


Trasy już od samego Innichen genialnie przygotowane - prawdopodobnie wojacy się tutaj dziś ścigali.
Z Toblach wybrałem podbieg w stronę Misuriny, do miejsca widokowego na Tre Cime di Lavaredo. Na widoki raczej nie liczyłem, bo dziś mocniej się zachmurzyło, ale w bieganiu mi to jakoś nie przeszkadza;) Dobiegłem tam na tyle szybko, że bez zastanowienia pobiegłem dalej. No właśnie, dokąd? Kawałek dalej (jakieś 9km) jest przełęcz Gemärk a dalej już tylko zjazd do Cortiny d`Ampezzo...
Było już dość późno, do tego brak słońca i wysokość znacznie obniżały temperaturę. Na dole było jakieś -7st., teraz odczuwalnie zdecydowanie poniżej -10:( Po niecałej półtorej godzinie biegu zaczęło mnie lekko wybierać, więc zatrzymałem się i wciąłem "żela" w postaci kanapki z szynką. Od razu lepiej:) Na tym wymuszonym postoju mocno zmarzłem, więc zdecydowałem się na dalszy postój w knajpce na przełęczy. Zimno dokucza też tym wszystkim gadżetom, którymi się obwieszam: Garmin padł już po godzinie i zaczyna też szwankować sensor z Polara... W knajpie pyszne capuccino i dietetyczny kawałek ciasta;) Zaczynam kombinować co dalej: wracać tą samą trasą, czy zwieźć się do Cortiny... Sms do Petry, z prośbą o sprawdzenie połączeń autobusowych i szybka decyzja: Cortina:)) Mam godzinę do autobusu i jakieś 11km zjazdu. Powinienem zdążyć.
Zjazd jest dość płaski, muszę mocno się sprężać, żeby utrzymać sensowną prędkość. Po drodze żałuję, że muszę się tak spieszyć i nie mam aparatu. Jest to chyba jedna z bardziej malowniczych tras, jakie widziałem. Przejeżdża się przez drewniane mosty wiszące dobrych kilkadziesiąt metrów nad dnem wąwozu, dwa tunele(!) i piargi obsypujące się z potężnych ścian. Wow!
Na dole jestem na 15 minut przed odjazdem autobusu:)
Jutro zasłużony rest.
Stadion w Cortinie d`Ampezzo © klakier


Podbieg z Cortiny na Gemärk © klakier


Wjazd do tunelu © klakier


Tunel © klakier

Zdjęcia autorstwa Petry.

Fischleintal

Poniedziałek, 30 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Biegówki
Dzisiaj trochę pod górę:) Wspinaczkę zaczynam z Innichen (1173 m n.p.m.); najpierw do Sexten a później do doliny Fischleintal (1548m). Biegnie się świetnie. Trasy puste, śnieg twardy a droga wije się malowniczo po lesie i wzdłuż potoczków... Praktycznie co chwilę można by strzelać foty, ale z drugiej strony - nie lubię się zatrzymywać. Podbieg jest na tyle długi, że różnica wzniesień przyjemnie się rozkłada. Od czasu do czasu są bardziej nastromione odcinki, ale średnia 13,4 km/h na ponad godzinnym podbiegu wskazuje, że jest dobrze:)
Podbieg do Sexten © klakier

Fischleintal © klakier

Dolinę zamykają potężne ściany skalne Einserkofel (2698m) i Sextener Rotwand (2939m), które skutecznie ograniczają dostęp słońca - piździ jak na dworcu, więc szybciutko zmykam w dół. Teraz miód dla zmęczonego ciała i ukojenie dla duszy - prawie 40minut zjazdu:)))
W miasteczku parada wojskowa. Odbywają się tu MŚ wojskowych jednostek górskich w dyscyplinach alpejskich.
Parada © klakier

Biegiem na kwaterę, żeby zwolnić zmiennika;)

Innichen

Niedziela, 29 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Biegówki
Pierwszy dłuższy urlop w trójkę. Oprócz wózka oczywiście zabraliśmy ze sobą biegówki;)
Eksplorujemy trasy biegowe w Dolomitach (Alta Pusteria). Wioska w której znaleźliśmy super mieszkanko nazywa się Innichen (San Candido). Do dyspozycji mamy ponad 200km tras biegowych, a gdyby przypadkiem było nam mało, to 25 km stąd jest Obertilliach (Austria) - zaplecze treningowe O.E. Bjoerndalen.
Dolinę Alta Pusteria już trochę znamy z wcześniejszych wypadów biegówkowych i roweru szosowego.
Z Petrą biegamy na zmiany i dziś ja zaczynam. Z Innichen biegnę do Toblach. Na otwartej przestrzeni mocno wieje, więc po kilku kilometrach chowam się do lasu (może spotkam tam swoją formę?). Robię kilka pętelek na stadionie w Toblach, gdzie ostatnio ścigała się Pani Justyna. Trasy niesamowite - w niektórych miejscach mają 7-8m szerokości. Mam jeszcze trochę czasu, więc ciągnę kawałek w kierunku Cortiny i zamykam pętelkę wokół jeziorka Toblacher See. Powrót z Toblach do Innichen, to istna masakra... Wiatr wieje z takim impetem, że w niektórych momentach prędkość spadała do 5-6 km/h. Z naprzeciwka jedzie jakiś Włoch i coś do mnie krzyczy. Chyba chodzi mu o to, żebym zawracał... No, ale Italiano oprócz włoskiego, którym ja nie władam, nie mówił w żadnym innym zrozumiałym narzeczu, więc pożegnałem go uśmiechem i naparzałem dalej;)
Ściorany jak koń po westernie dotarłem do Innichen. Po drodze pstryknąłem kilka fotek, ale oczywiście zapomniałem kabelka, żeby je zrzucić na kompa. Uwierzcie mi, jest fajnie;)

Skitoury Błatnia - Karkoszczonka

Sobota, 21 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Skitouring
Dziś wielki dzień, bo udało się nam z Petrą wybrać razem na wycieczkę - Zuza została pod profesjonalną opieką teściowej;) Razem z nami idzie Iza i Irunio. Rano sporo zamieszania z wyborem trasy, bo wszystkim jest to obojętne... W końcu ze wzgl. na oszczędność czasu, decydujemy się na start z Brennej w kierunku na Błatnią a dalej się zobaczy;)
Z centrum maszerujemy trochę czarnym szlakiem a trochę na azymut. Warunki śniegowe genialne, już dawno nie pamiętam tyle śniegu. Tempo wycieczkowo-spacerowe.
Pod Stołowem © klakier


Widok na Bielsko © klakier


Po niecałej godzinie jesteśmy w okolicach szczytu, ale schronisko na Błatniej omijamy dużym łukiem;) Dalej przez Stołów w kierunku Klimczoka. Po drodze mija nas grupa dziesięciu skuterów - zajebiście, to jest właśnie to, po co idę w góry: żeby poczuć smród spalin i zobaczyć bandę roześmianych kretynów (i kretynek).
Trochę nam spada tempo i przed Trzema Kopcami decydujemy się na znaczne skrócenie trasy i zjazd w kierunku przełęczy Karkoszczonka. Zjazd zarąbisty, najpierw szlakiem zimowym do przełęczy a potem drogą do Brennej Bukowa. Przy drodze łapię stopa i jadę do centrum po samochód.
Fajny dzionek:)