Jaworzyna - po maratonie

Niedziela, 29 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Rower
Rozjazd po wczorajszym maratonie. Pogoda trochę lepsza:)
Po drodze spotykamy znajomych, też na rozjeździe. We czwórkę jedziemy sobie leniwie na Jaworzynę. W gospodzie pijemy herbatę, coś przekąszamy i fruniemy w dół.
Po powrocie do Karpacza posiłek regeneracyjny;) i powrót do domu.

Krynica - MTB Marathon

Sobota, 28 maja 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Rower, Ściganie
Do Krynicy przyjechaliśmy w piątek wieczorem. Jeszcze nie padało;)
Rano niski pułap chmur, ale nadzieja, że nie będzie powtórki z Zabierzowa, wciąż żywa;)
Na ostatnim maratonie odcięło mnie z powodu zimna. Tym razem postanawiam temu zapobiec i oczywiście ubieram się za ciepło.
Rano chcę zrobić rozjazd po starcie dystansu Giga. Niestety w chwili startu zaczyna się oberwanie chmury. Współczucie dla gigowców, bo zawsze powtarzam, że nie ma nic gorszego, niż jeśli leje na starcie. Deszcz uspokaja się po kilkunastu minutach i robię rozruch.
Start z drugiego sektora, więc luz. Generalnie wydaje mi się, że przyjechało zdecydowanie mniej ludzi. Czyżby pogoda?
Na trasie sporo błota. Nie jedzie mi się dobrze, więc odpuszczam tempo na początku. Po głowie chodzą myśli, żeby się wycofać(???). Walczę sam ze sobą, ale po wjeździe na Jaworzynę już jest ok;) Błoto utrudnia trochę zjazdy. Generalnie opony spisują się nieźle (Racing R + Rocket R.).
MTBM Krynica © klakier

Na jednym z końcowych podjazdów muszę zejść, bo gubię okulary. Chwilę potem GG zapewnia serwis, smarując łańcuchy. Wielka pomoc, dzięki serdeczne!
Cały czas tasuję się z Gorącymi Kubkami i tak mi upływa cały maraton.
Zjazd do Słotwin © klakier

Zjazd z Parkowej miód - malina! I nareszcie meta:)
Przejechane, wymęczone i chyba muszę do tego przywyknąć:)))
44/248 open
17/94 M3

MTB

Piątek, 27 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Jutro maraton w Krynicy a ja cały tydzień nie siedziałem na rowerze:( Postanowiłem sprawdzić sprzęt i złapać trochę "czucia" w nogach. Cóż innego mi pozostało;)
Z Górek przez Żarnowiec do Ustronia, powrót ścieżkami - lokalna klasyka.
W kilku miejscach robię jakieś krótkie "piki", ale tempo mi to wychodzi.

Poranne truchtanie

Poniedziałek, 23 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Wyjazd służbowy do Holandii, niestety bez roweru;) Czasu na sport niewiele, więc wykorzystuję to co mam. Hotel położony na skraju miasta, wokół łąki z pysznymi stekami (jeszcze mają nogi i rogi), mnóstwo kanałów. Wybiegam i od razu wbijam się w fajną ścieżkę. Biegnę przed siebie, upływają minuty i... nic się nie zmienia. Żadnego wzniesienia, żadnej góreczki. Jakbym stał w miejscu a tylko krowy i drzewa się przesuwały. Wytrzymałem tak 15 minut i zawróciłem. W drodze powrotnej kilka przyspieszeń na rozruch.
Chyba już wiem, dlaczego Holendrzy tak lubią podróżować.

Wycieczka MTB

Sobota, 21 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Z treningiem się to jakoś nie układa. Pogoda w kratkę; Niby cały czas coś robię, ale brak motywacji, żeby się to sensownie poukładać.
Najbliższy tydzień, przed maratonem w Krynicy, też brak czasu i możliwości na trenowanie. Co to będzie, co to będzie???
Dzisiaj chciałem zdążyć przed deszczem i zaliczyć jakieś góry. Ustroń, Jelenica, Nydek, Ostry i szlakiem granicznym do Lesznej. Potem przez Goleszów, Kozakowice do Górek. W terenie niesamowicie mokro. Po powrocie wyglądałem, jak po MTB Trophy;)

Rozjazd i trochę o Epicu

Piątek, 20 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Ścięgno wytrzymało bieganie, dało radę i na siłowni:) Poza tym bolą mnie praktycznie wszystkie mięśnie(po bieganiu). W planie spokojny rozjazd na rowerze, ale w trakcie jazdy czułem się coraz lepiej, więc od czasu do czasu trochę wyrywało mnie do przodu;).
Wyjazd z serii "coś do załatwienia" i tym sposobem kierunek został narzucony odgórnie: Jastrzębie Z. Trasę układam tak, żeby było jak najwięcej terenu.
Na początek Skoczów, gdzie robię mały zwiad i odkrywam nowe ścieżki w lesie. Potem na Pruchną, Bąków, Jarząbkowice, Bzie.
Ostatnio zacząłem eksperymentować z Epic-em. Po pozytywnych doświadczeniach z giętą kierownicą, zamontowałem takie cudo i w tym rowerze. Subiektywnie komfort jazdy podniósł się znacznie. Super kontrola w terenie, lepiej też potrafię ułożyć się na rowerze w trakcie podjazdów. Ponadto, jeżdżąc rekreacyjnie zupełnie odłączam Braina (przód / tył) i nagle Epic przeistacza się w sympatyczny rowerek:) Niestety zawieszenie (kinetyka) do idealnych nie należy i przy wyłączonej platformie strasznie "składa się" na stromych podjazdach (głównie na środkowej tarczy).
Te eksperymenty mają rozstrzygnąć, który rower zabrać na maraton Sella Ronda Hero , na który nieopatrznie się zapisałem;))) Planowaliśmy w tym terminie rowerowy urlop we Włoszech i tak jakoś się to połączyło... Pierwsza myśl była, że oprócz Żony (;))pojedzie ze mną Huśtawka, bo przecież maraton trwa tylko kilka godzin a urlop na szczęście dłużej. Jednakże po tych próbach rozważam też zabranie Epica i dodatkowo na luźne wypady kół z oponami 2,4":)))
Zobaczymy.

Bieganie...

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Wiem, że rowerowo to nie ma sensu, ale biegać mi się chce...
Pierwszy raz od 6 tygodni (po problemach z achillesem) umówiłem się z Kornelem, który robił rozbieganie po weekendowych zawodach.
Płasko, po leśnych ścieżkach i wale wiślanym. Pierwsze 20 minut opornie, ale potem byłem zaskoczony lekkością z jaką mi to przychodzi.
Pewnie jutro to poczuję;)
Chciałbym powrócić do biegania i chociaż raz w tygodniu potruchtać godzinkę.
Zobaczymy, co na to ścięgno...?

Rozjazd po maratonie

Poniedziałek, 16 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Raczej z rozsądku. Głowa może by i chciała, ale ciało odmawiało współpracy. Siłą woli utrzymywałem tętno powyżej 100 uderzeń...
Po 30 minutach wróciłem do domu. Ostatnia runda była po ogródku, ku niezmiernej uciesze mojej Żony;)))

Zabierzów MTBM - błotna masakra

Niedziela, 15 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower, Ściganie
Na forum sporo było pozytywnych opinii o tej trasie. Byłem ciekaw, jaką trasę GG wyczaruje w tym rejonie. Tereny są mi znane z innych wypadów, mniej rowerowych.
Rano wszystko wyglądało nieźle i nawet pojawił się cień nadziei, że nie będzie padać. Rozjazd jeszcze bez deszczu, ale na starcie już kropiło. Byłem mocno zaskoczony, co deszcz zrobił z tym podłożem.
Od startu jechałem spokojnie i dopiero po 5 minutach wszedłem na wyższe zakresy. Grupa mocno się tasowała, w zależności od tego czy jechało się pod górę, czy w dół;)
MTBM Zabierzów © klakier

Pierwszą glebę zaliczyłem dość szybko. Był sobie mostek betonowy i kilka osób się tam zatrzymało. Ja to chciałem przejechać, niestety kolega przede mną stracił równowagę i wpadł do wody a rower został na mostku... Żeby nie pójść w jego ślady, padłem na kolana a rower rzuciłem do rzeczki:) Przynajmniej na początku byłem suchy.
Zaczynało padać coraz mocniej i trasa, a zwłaszcza zjazdy, zaczynała przypominać rewię na lodzie. Drugą glebę zaliczyłem na zjeździe, gdzie lekko przyhamowałem i centralnie strzeliłem w drzewo... Efektem był skrzywiony mostek. Stwierdziłem, że nie będę tego prostował i jechałem tak do końca... W sumie, w tych warunkach przesunięcie kierownicy o 2 cm, nie miało większego znaczenia:)))
Tempo jazdy był ślimacze, bo oprócz deszczu zaczęło jeszcze dość mocno zawiewać. Drogi leśne i polne pokryły się taką mazią, że nawet na płaskich fragmentach czasami jechało się 15 km/h. Masakra.
Dla mnie najgorszy był chłód. Zaczęły mi marznąć ręce i stopy. Po 2,5h miałem już problemy ze zmianą przełożeń (błoto i brak czucia w rękach). Do tego jeszcze na lekkich przełożeniach zaciągało mi łańcuch. Na szczęście lubię biegać;)
Końcowe 45 minut jechałem jak patałach. Byłem tak wyziębiony, że nie mogłem utrzymać roweru, ani sensownie pedałować. Dojazd do mety korytem rzeczki (dobre kilkaset metrów), to była wisienka na torcie.
Pogoda na pewno zmieniła charakter trasy, ale tak czy siak, uważam że trasa nie była niczym szczególnym. Dużo płaskich odcinków po szerokich, leśnych duktach. Zdecydowanie za dużo asfaltowych odcinków.
Trasa liczyła sobie 68 "golonkometrów", zamiast deklarowanych 64km;)
65/570 open
17/223 M3

Leniwe pedałowanie

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Mieliśmy rano coś do załatwienia w Bażanowicach i zamiast samochodu, wybraliśmy rowery. Przed maratonem nie chciałem zbyt wiele kręcić, ale 1,5h leniwego pedałowania (z 2 akcentami) jeszcze nikomu nie zaszkodziło;) Poza tym, miło zacząć dzień od roweru. Wyjazd o 7.00 powrót po 9.00, potem kawa i byczenie się na tarasie:)))