Wpisy archiwalne w kategorii

Rower

Dystans całkowity:5964.80 km (w terenie 3465.70 km; 58.10%)
Czas w ruchu:294:32
Średnia prędkość:20.25 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:99695 m
Maks. tętno maksymalne:181 (94 %)
Maks. tętno średnie:167 (87 %)
Suma kalorii:179880 kcal
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:48.10 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Zabierzów MTBM - błotna masakra

Niedziela, 15 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower, Ściganie
Na forum sporo było pozytywnych opinii o tej trasie. Byłem ciekaw, jaką trasę GG wyczaruje w tym rejonie. Tereny są mi znane z innych wypadów, mniej rowerowych.
Rano wszystko wyglądało nieźle i nawet pojawił się cień nadziei, że nie będzie padać. Rozjazd jeszcze bez deszczu, ale na starcie już kropiło. Byłem mocno zaskoczony, co deszcz zrobił z tym podłożem.
Od startu jechałem spokojnie i dopiero po 5 minutach wszedłem na wyższe zakresy. Grupa mocno się tasowała, w zależności od tego czy jechało się pod górę, czy w dół;)
MTBM Zabierzów © klakier

Pierwszą glebę zaliczyłem dość szybko. Był sobie mostek betonowy i kilka osób się tam zatrzymało. Ja to chciałem przejechać, niestety kolega przede mną stracił równowagę i wpadł do wody a rower został na mostku... Żeby nie pójść w jego ślady, padłem na kolana a rower rzuciłem do rzeczki:) Przynajmniej na początku byłem suchy.
Zaczynało padać coraz mocniej i trasa, a zwłaszcza zjazdy, zaczynała przypominać rewię na lodzie. Drugą glebę zaliczyłem na zjeździe, gdzie lekko przyhamowałem i centralnie strzeliłem w drzewo... Efektem był skrzywiony mostek. Stwierdziłem, że nie będę tego prostował i jechałem tak do końca... W sumie, w tych warunkach przesunięcie kierownicy o 2 cm, nie miało większego znaczenia:)))
Tempo jazdy był ślimacze, bo oprócz deszczu zaczęło jeszcze dość mocno zawiewać. Drogi leśne i polne pokryły się taką mazią, że nawet na płaskich fragmentach czasami jechało się 15 km/h. Masakra.
Dla mnie najgorszy był chłód. Zaczęły mi marznąć ręce i stopy. Po 2,5h miałem już problemy ze zmianą przełożeń (błoto i brak czucia w rękach). Do tego jeszcze na lekkich przełożeniach zaciągało mi łańcuch. Na szczęście lubię biegać;)
Końcowe 45 minut jechałem jak patałach. Byłem tak wyziębiony, że nie mogłem utrzymać roweru, ani sensownie pedałować. Dojazd do mety korytem rzeczki (dobre kilkaset metrów), to była wisienka na torcie.
Pogoda na pewno zmieniła charakter trasy, ale tak czy siak, uważam że trasa nie była niczym szczególnym. Dużo płaskich odcinków po szerokich, leśnych duktach. Zdecydowanie za dużo asfaltowych odcinków.
Trasa liczyła sobie 68 "golonkometrów", zamiast deklarowanych 64km;)
65/570 open
17/223 M3

Leniwe pedałowanie

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Mieliśmy rano coś do załatwienia w Bażanowicach i zamiast samochodu, wybraliśmy rowery. Przed maratonem nie chciałem zbyt wiele kręcić, ale 1,5h leniwego pedałowania (z 2 akcentami) jeszcze nikomu nie zaszkodziło;) Poza tym, miło zacząć dzień od roweru. Wyjazd o 7.00 powrót po 9.00, potem kawa i byczenie się na tarasie:)))

Szosa...

Środa, 11 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Miałem do załatwienia kilka spraw, więc zamiast bujać się samochodem, postanowiłem połączyć to z treningiem.
Trasa: Górki W. - Pawłowice - Jastrzębie Z - Moszczenica - Zebrzydowice - Haźlach - Dębowiec - Skoczów - Górki W.
Ponieważ cała wyprawa musiała odbyć się w 2 etapach, z godzinną przerwą, to koncepcja była taka: 1 część - dwa kilkuminutowe interwały siłowe; 2 część - tlenik.
Z pierwszą częścią nie było problemu: 30 minut rozjazdu, 2x5 minut siłowo (strefa mieszana, kadencja ok 50-60 obr.), 20 minut rozjazdu. Wyszło idealnie, tylko musiałem nadłożyć trochę drogi, bo skrzyżowanie na którym miałem skręcić, wyszło mi w połowie interwału;)
Część druga: 1,5h spokojnego rozjazdu. Pod koniec zaczął się już wyścig z zapadającym zmrokiem. Było fajnie, bo szosa dla mnie to urozmaicenie, ale na tych drogach, to nie szczyt marzeń...

Aktywna regeneracja

Wtorek, 10 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Miało być bez roweru, ale pogoda kusi. Z Małżonką do Ustronia i z powrotem w tempie spacerowym:)))

Zdzieszowice - Bikemaraton

Sobota, 7 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower, Ściganie
Nie miałem w planach tego startu, ale fakt że impreza niedaleko, skłonił mnie do startu. Moje przygotowanie praktycznie zerowe. We wtorek była siłownia a potem dopiero w piątek udało mi się wsiąść na 1 godzinę na rower (do sklepu po jajka;).
W Zdzieszowicach zaplanowałem dystans Giga, bo czas przejazdu bardziej odpowiada Mega u GG.
Po starcie runda przez miasto i kilka kilometrów asfaltem na Górę Św.Anny. Pozwoliło to na dobre rozciągnięcie stawki, więc nigdzie nie było problemów z mijaniem.
Bikemaraton Zdzieszowice by B.Sufin © klakier

Niestety gdzieś popełniłem błąd i na trasie zabrakło mi picia (camel 1,5l + bidon 0,7l) i po 2:20h trochę mnie "odcięło";))) Nie mogłem jeść, bo nie miałem czym popić... Męczyłem się tak z 20 minut. Tętno spadło do poziomu 155 uderzeń, więc wycieczka. W akcie desperacji łyknąłem jeszcze żela i po jakimś czasie dogoniłem Łukasza z naszego teamu, który uraczył mnie wodą:) Serdeczne dzięki:)))
Końcówka już trochę lepiej. Goniłem z myślą, że za chwilkę już meta;)
Cel zrealizowany, bo był to dobry trening. Generalnie, gdybym zjechał na Mega, to chyba miałbym lepszą lokatę (wg międzyczasów). Trasa świetna, super podjazdy (ciekawsze niż w Złotym Stoku), szybkie, łatwe i przyjemne zjazdy. Jedynym, poważnym mankamentem było to, że na Giga były miejsca, które przejeżdżało się 3 krotnie!!!
40/147 open
16/46 M3

Rychlebskie ścieżki -

Niedziela, 1 maja 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Rower
O Rychlebskich ścieżkach dowiedzieliśmy się przypadkowo, tydzień przed maratonem w Złotym Stoku. Odległość niewielka, więc w niedzielę zaplanowaliśmy tam pomaratonowy "rozjazd";)
Na miejscu jest punkt informacyjny z darmowymi mapkami, niezłą kawą i centrum testowe Merida. Generalnie do wyboru są dwie pętle: łatwa (ok. 14km / 80mp) i trudniejsza (w sumie ok. 27km / 500mp). Na rozgrzewkę wybraliśmy wariant łatwiejszy: z parkingu dojazd asfaltem i drogami leśnymi (zielony szlak). Właściwe ścieżki zaczynają się po około 2 km: wysypane białym kamieniem, co umożliwia doskonałą orientację i pozwala na dynamiczną jazdę. Trasa w większości prowadzi po poziomicach, lawiruje pomiędzy drzewami, korzeniami. Krótki, dynamiczne podjazdy i zjazdy. Przypomina trasy z zawodów XC. Trudności raczej niewielkie, ale pozwala to na szybką jazdę a adrenalina wzrasta wraz z prędkością;) W sumie ok 6-7km samego singletracku i powrót szlakiem turystycznym (las / droga) do punktu startowego. Było na tyle fajnie, że tę rundę zrobiliśmy dwukrotnie:)))) Na drugim kółku przyłączyli się do nas Dorota , Artur i Tomek.
Druga część tras ma zupełnie inny charakter: najpierw dłuższy podjazd drogami (asfalt / las) i dopiero po kilku kilometrach pierwszy singletrack. Tym razem jest to wąski, kręty podjazd. Na początku jest to rzadki a las, później ścieżka lawiruje pomiędzy potężnymi głazami. Genialny widok a do tego kilka drewnianych mostków i podestów. Po prostu bajka:))) Tutaj trudności techniczne są już większe i wielu ludzi prowadzi rowery. Na końcu podjazdu rozjazd: wariant "dolny" i "górny". Wybraliśmy górny ("Wales") i jak się potem okazało jest to najtrudniejszy sigletrack w okolicy. Kontynuujemy podjazd szutrową drogą i po kilu minutach mamy wreszcie ścieżkę, która prowadzi w dół... Spotykamy tam kilku freeriderów w ochraniaczach i pełnych kaskach. Dziwne?
Początek ścieżki spoko; dalej już na prawdę technicznie. Ścieżka wiedzie po potężnych głazach, uskokach skalnych; w niektórych miejscach duża ekspozycja. W jednym miejscu odpuszczam i przeprowadzam rower. Generalnie: przejezdne, ale tylko dla ludzi pewnych za swoje umiejętności. Adrenalina 100%!!! Sprzęt też ma duże znaczenie. Ja jechałem na fullu 12cm przód / tył, oponach 2,4 i wydawało mi się to absolutnym minimum...
Po przejechaniu WALES kontynuujemy zjazd, który na zmianę prowadzi leśną drogą i ścieżkami. Środkowa i dolna część zdecydowanie łatwiejsze. Po prostu "flow"..., ale czujność trzeba zachować do końca, bo i tam zdarzały się niespodzianki;)
Podsumowując: wariant łatwy polecam każdemu. Trudność i przyjemność z jazdy wzrasta z prędkością. Drugą część tylko na fulla z odpowiednim ogumieniem; można zrobić bez "górnego" wariantu i wtedy stopień trudności oceniam jako "średni":)))
Na miejscu można wypożyczyć fulla (300czk), ale tylko na wariant łatwiejszy;)
Na pewno będę chciał tutaj wrócić!!!
Marzy mi się także, żeby coś takiego powstało w Beskidach. Takie techniczne ścieżki wymagają umiejętnego poprowadzenia, ale zbudować je można praktycznie w każdym lesie.

Złoty Stok - MTB Marathon

Sobota, 30 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Ściganie, Rower
Kolejna i nareszcie górska edycja MTBM. W Murowanej nie startowałem, w Dolsku raczej nie błysnąłem, tak więc w Złotym Stoku zostałem obdarowany prawem startu z III. sektora;) Nie ma co narzekać, ale było sporo wyprzedzania.
Maraton dość krótki i oprócz kilku fragmentów zjazdów niezbyt wymagający technicznie. Zdaję sobie sprawę z tego co piszę, ale wydawał mi się mało "golonkowski"; Nawet nie było żadnej pomyłki w podanych kilometrach, czy przewyższeniu...
Po zapewnieniach GG, że zwycięzca MEGA przyjedzie prawdopodobnie w czasie 2:15h, to założyłem, że ja powinienem dojechać w okolicach 2:45h. Ku memu zaskoczeniu wyszło o pół godziny krócej. Nie pieję z zachwytu, bo jednak inaczej próbowałem rozłożyć siły. To, że będzie krócej zaświtało mi dopiero jakieś 8 km przed metą, ale tam nie było już zbyt wiele do nadrobienia.
MTBM Złoty Stok © klakier

Ogólnie zadowolony, bo udało mi się przejechać równo i z pewną rezerwą. Ciekaw jestem jak będzie przy dłuższych maratonach...
Generalnie: 62/519 MEGA, 18/200 M3

Urozmaicenie: Równica;)

Środa, 27 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Monotematycznie, znowu Równica... Nie żebym pałał do tej górki jakimś uwielbieniem, ale do trenowania to idealne miejsce. Podjazd asfaltem - można świetnie dobrać obciążenie, zjazd w terenie - technika.
Tydzień miał być luźniejszy, ale z drugiej strony jakieś pobudzenie przed sobotnim maratonem konieczne. Nie czułem potrzeby kręcenia dla samych godzin, więc były podjazdy w mieszanej 3x13. Końcówka ostatniego powtórzenia trochę mocniej. Coraz lepiej mi to idzie; Jeszcze chwilka i w październiku złapię formę;)

Równica

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower
Pogoda jak zwykle płatała figle. Najpierw miało być fajnie, potem lało przez całą niedzielę i nic nie zapowiadało, że będzie lepiej. W efekcie odwołaliśmy wszelkie plany rowerowe i... w poniedziałek zbudziło nas słońce;) Postanowiłem nie dać się ponownie zaskoczyć i około 9-tej byłem już na rowerze. Mokro wszędzie, ale błota niewiele. Chłód i wilgoć nie zachęcały jednak do przejażdżki, więc aby nadać sens memu kręceniu, pojechałem na Równicę wykonać "asfaltowe podjazdy";) Wyszło tego 2x15 minut w strefie mieszanej. Czucie nóg i obciążenia o wiele lepsze niż w piątek.
W trakcie mozolnego kręcenia spotykam oczywiście Jacka (JBG-2). Oczywiście, bo trudno wyjechać w rejon Równicy, żeby nie spotkać kogoś z teamu;)))
Po drugim podjeździe zjazd terenem i ścieżkami do Górek. Tam jeszcze zrobiłem 2 pętelki w lesie, żeby podciągnąć do 2h.
Około południa była burza, po południu znowu lało. Dzień zaliczony do udanych:)