Rychlebskie ścieżki -
Niedziela, 1 maja 2011
· Komentarze(2)
Kategoria Rower
O Rychlebskich ścieżkach dowiedzieliśmy się przypadkowo, tydzień przed maratonem w Złotym Stoku. Odległość niewielka, więc w niedzielę zaplanowaliśmy tam pomaratonowy "rozjazd";)
Na miejscu jest punkt informacyjny z darmowymi mapkami, niezłą kawą i centrum testowe Merida. Generalnie do wyboru są dwie pętle: łatwa (ok. 14km / 80mp) i trudniejsza (w sumie ok. 27km / 500mp). Na rozgrzewkę wybraliśmy wariant łatwiejszy: z parkingu dojazd asfaltem i drogami leśnymi (zielony szlak). Właściwe ścieżki zaczynają się po około 2 km: wysypane białym kamieniem, co umożliwia doskonałą orientację i pozwala na dynamiczną jazdę. Trasa w większości prowadzi po poziomicach, lawiruje pomiędzy drzewami, korzeniami. Krótki, dynamiczne podjazdy i zjazdy. Przypomina trasy z zawodów XC. Trudności raczej niewielkie, ale pozwala to na szybką jazdę a adrenalina wzrasta wraz z prędkością;) W sumie ok 6-7km samego singletracku i powrót szlakiem turystycznym (las / droga) do punktu startowego. Było na tyle fajnie, że tę rundę zrobiliśmy dwukrotnie:)))) Na drugim kółku przyłączyli się do nas Dorota , Artur i Tomek.
Druga część tras ma zupełnie inny charakter: najpierw dłuższy podjazd drogami (asfalt / las) i dopiero po kilku kilometrach pierwszy singletrack. Tym razem jest to wąski, kręty podjazd. Na początku jest to rzadki a las, później ścieżka lawiruje pomiędzy potężnymi głazami. Genialny widok a do tego kilka drewnianych mostków i podestów. Po prostu bajka:))) Tutaj trudności techniczne są już większe i wielu ludzi prowadzi rowery. Na końcu podjazdu rozjazd: wariant "dolny" i "górny". Wybraliśmy górny ("Wales") i jak się potem okazało jest to najtrudniejszy sigletrack w okolicy. Kontynuujemy podjazd szutrową drogą i po kilu minutach mamy wreszcie ścieżkę, która prowadzi w dół... Spotykamy tam kilku freeriderów w ochraniaczach i pełnych kaskach. Dziwne?
Początek ścieżki spoko; dalej już na prawdę technicznie. Ścieżka wiedzie po potężnych głazach, uskokach skalnych; w niektórych miejscach duża ekspozycja. W jednym miejscu odpuszczam i przeprowadzam rower. Generalnie: przejezdne, ale tylko dla ludzi pewnych za swoje umiejętności. Adrenalina 100%!!! Sprzęt też ma duże znaczenie. Ja jechałem na fullu 12cm przód / tył, oponach 2,4 i wydawało mi się to absolutnym minimum...
Po przejechaniu WALES kontynuujemy zjazd, który na zmianę prowadzi leśną drogą i ścieżkami. Środkowa i dolna część zdecydowanie łatwiejsze. Po prostu "flow"..., ale czujność trzeba zachować do końca, bo i tam zdarzały się niespodzianki;)
Podsumowując: wariant łatwy polecam każdemu. Trudność i przyjemność z jazdy wzrasta z prędkością. Drugą część tylko na fulla z odpowiednim ogumieniem; można zrobić bez "górnego" wariantu i wtedy stopień trudności oceniam jako "średni":)))
Na miejscu można wypożyczyć fulla (300czk), ale tylko na wariant łatwiejszy;)
Na pewno będę chciał tutaj wrócić!!!
Marzy mi się także, żeby coś takiego powstało w Beskidach. Takie techniczne ścieżki wymagają umiejętnego poprowadzenia, ale zbudować je można praktycznie w każdym lesie.
Na miejscu jest punkt informacyjny z darmowymi mapkami, niezłą kawą i centrum testowe Merida. Generalnie do wyboru są dwie pętle: łatwa (ok. 14km / 80mp) i trudniejsza (w sumie ok. 27km / 500mp). Na rozgrzewkę wybraliśmy wariant łatwiejszy: z parkingu dojazd asfaltem i drogami leśnymi (zielony szlak). Właściwe ścieżki zaczynają się po około 2 km: wysypane białym kamieniem, co umożliwia doskonałą orientację i pozwala na dynamiczną jazdę. Trasa w większości prowadzi po poziomicach, lawiruje pomiędzy drzewami, korzeniami. Krótki, dynamiczne podjazdy i zjazdy. Przypomina trasy z zawodów XC. Trudności raczej niewielkie, ale pozwala to na szybką jazdę a adrenalina wzrasta wraz z prędkością;) W sumie ok 6-7km samego singletracku i powrót szlakiem turystycznym (las / droga) do punktu startowego. Było na tyle fajnie, że tę rundę zrobiliśmy dwukrotnie:)))) Na drugim kółku przyłączyli się do nas Dorota , Artur i Tomek.
Druga część tras ma zupełnie inny charakter: najpierw dłuższy podjazd drogami (asfalt / las) i dopiero po kilku kilometrach pierwszy singletrack. Tym razem jest to wąski, kręty podjazd. Na początku jest to rzadki a las, później ścieżka lawiruje pomiędzy potężnymi głazami. Genialny widok a do tego kilka drewnianych mostków i podestów. Po prostu bajka:))) Tutaj trudności techniczne są już większe i wielu ludzi prowadzi rowery. Na końcu podjazdu rozjazd: wariant "dolny" i "górny". Wybraliśmy górny ("Wales") i jak się potem okazało jest to najtrudniejszy sigletrack w okolicy. Kontynuujemy podjazd szutrową drogą i po kilu minutach mamy wreszcie ścieżkę, która prowadzi w dół... Spotykamy tam kilku freeriderów w ochraniaczach i pełnych kaskach. Dziwne?
Początek ścieżki spoko; dalej już na prawdę technicznie. Ścieżka wiedzie po potężnych głazach, uskokach skalnych; w niektórych miejscach duża ekspozycja. W jednym miejscu odpuszczam i przeprowadzam rower. Generalnie: przejezdne, ale tylko dla ludzi pewnych za swoje umiejętności. Adrenalina 100%!!! Sprzęt też ma duże znaczenie. Ja jechałem na fullu 12cm przód / tył, oponach 2,4 i wydawało mi się to absolutnym minimum...
Po przejechaniu WALES kontynuujemy zjazd, który na zmianę prowadzi leśną drogą i ścieżkami. Środkowa i dolna część zdecydowanie łatwiejsze. Po prostu "flow"..., ale czujność trzeba zachować do końca, bo i tam zdarzały się niespodzianki;)
Podsumowując: wariant łatwy polecam każdemu. Trudność i przyjemność z jazdy wzrasta z prędkością. Drugą część tylko na fulla z odpowiednim ogumieniem; można zrobić bez "górnego" wariantu i wtedy stopień trudności oceniam jako "średni":)))
Na miejscu można wypożyczyć fulla (300czk), ale tylko na wariant łatwiejszy;)
Na pewno będę chciał tutaj wrócić!!!
Marzy mi się także, żeby coś takiego powstało w Beskidach. Takie techniczne ścieżki wymagają umiejętnego poprowadzenia, ale zbudować je można praktycznie w każdym lesie.