Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:1141.70 km (w terenie 941.80 km; 82.49%)
Czas w ruchu:89:07
Średnia prędkość:12.46 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:20160 m
Maks. tętno maksymalne:184 (96 %)
Maks. tętno średnie:177 (92 %)
Suma kalorii:65485 kcal
Liczba aktywności:73
Średnio na aktywność:15.64 km i 1h 14m
Więcej statystyk

Chyba zwariowałem

Sobota, 10 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Na dzisiaj zaplanowałem spokojne i trochę dłuższe wybieganie, w terenie oczywiście. Myślałem o jakiś 15 km, ale coś mi odwaliło i umówiłem się z Kornelem... Wszystko przebiegało fajnie i tempo było bardzo grzeczne. Czas umilaliśmy sobie rozmową i kilometry upływały zupełnie niezauważalnie. Z Górek pobiegliśmy na Biery, gdzie jakimś cudem przegapiliśmy (przegadaliśmy?) mostek przez rzekę. Zawracać się nam nie chciało, więc pętelka wydłużyła się o kilka kilometrów. Z Bier obraliśmy kierunek na Jaworze. Uparcie trzymaliśmy się lasu i po kilku kilometrach ścieżka się nam skończyła... Ale co tam, rzekę da się przecież pokonać w bród;) Nawet się nam to udało suchą nogą. Z Jaworza kierujemy się na Szpotawice, gdzie robimy krótki "skok w bok" na zbocza Zebrzydki. Tam zaczynam już nerwowo spoglądać na zegarek i kilometry, bo czuję, że za chwilkę będę miał "wysypane kredki"...
Dobiegamy do Górek i możliwie najkrótszą drogą prujemy do domu. Ostatnie 3 km po asfalcie - musiałem się mocno motywować;)
Wycieczka super, ale post factum, to chyba zwariowałem robiąc takie długie przebieżki bez regularnego przygotowania.

Trucht

Niedziela, 4 marca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Krótkie rozbieganie po wczorajszych zawodach. Ociężały jestem i zastanawiam się, czy to zmęczenie, czy może moja waga???

Triathlon zimowy - Jesenik (CZ)

Sobota, 3 marca 2012 · Komentarze(0)
Na te zawody oczywiście wysłała mnie Żona;) Zawsze znajdzie na necie jakąś imprezę i wyśle mi linka... To już wystarczy, żeby w mojej łepetynie zaszczepić myśl o starcie. Na dodatek to połączenie moich trzech ulubionych dyscyplin, nie pozwalało mi nie wystartować:))) Przygotowanie zerowe, ale co tam. Zawody Viessmann - Jesenicki Triathlon Zimowy są finałową edycją Czeskiego Pucharu w tejże dyscyplinie i jednocześnie mistrzostwami okręgu. To zapewniało przyzwoitą obsadę ze strony czeskiej, więc polska ekipa wyruszyła w składzie: Kornel, Irunio, ja. Pojechał z nami też Robert - nasze wsparcie techniczne i fotograf;)
Przebieg zawodów wyglądał mniej więcej tak: start na rowerze z Małej Morawki i wyjazd pod Pradziada do chaty Kurzovka (8,5km), tam przesiadka na biegówki: dwie pętle po 4km; powrót w to samo miejsce, przepak i bieg na szczyt Pradziada i z powrotem (5,5km). Logistycznie dość skomplikowane przedsięwzięcie, bo przed zawodami trzeba wywieźć biegówki, buty biegowe i ciuchy na górę a potem zabrać rower i zjechać kilka kilometrów na miejsce startu. Organizator zadbał o wszystkie szczegóły i harmonogram był rozpisany idealnie. Przejazdy, wywożenie sprzętu na górę i powrót odbywały się podstawionymi autobusami.

Szpejenie © klakier


Pogoda powalająca, kilka stopni ponad zerem i pełne słońce. Podjazd na rowerze po drodze asfaltowej a ostatnie 1,5km po śniegu, którego na Pradziadzie zalega 290cm! Wszystko wyglądało zarąbiście...
Przed startem 40 minutowa rozgrzewka na rowerze. Jakoś nie mogłem wejść na obroty, było mi cały czas zimno i byłem bardzo senny. Prawdopodobnie efekt niewyspania.
Na starcie spotykam Janę Sevcikovą, która dwa razy wygrała MTB Trophy i na kilku etapach dała mi nieźle popalić:) Twierdzi, że już nie trenuje, ale tak mówią wszyscy;)
Z dzisiejszych dyscyplin najbardziej obawiam się właśnie roweru. Długo na nim nie siedziałem a już na pewno nie jeździłem pod górę... Nastawiam się na ścig mocno kontrolowany.
Tuż po starcie peleton spokojnie się rozciąga. Jedziemy w mniejszych grupkach i co chwilę ktoś próbuje odskakiwać. Staram się trzymać równe tempo, ale i tak udaje mi się przeskoczyć kilka oczek do przodu i wyprzedzić parę osób. Trudności techniczne zerowe, staram się utrzymywać dość wysoką kadencję i z tętnem nie wyskakiwać ponad LT. Ostatnie półtora kilometra jedziemy po śniegu. Na niektórych miejscach jest tak grząsko, że szybciej jest prowadząc rower.

Końcówka roweru © klakier


Przy aplauzie kibiców docieramy do strefy zmian. Wszystko idealnie przygotowane. Robert wywiózł nam rzeczy i zorganizował przepaki:)

Przepak © klakier

Mój przepak © klakier


Trasa biegówek zaczyna się zjazdem. Nic nie zapowiada tego, co nas za chwilę czeka... Miejsce wokół startu i dojazdu do mety jest idealnie przygotowane, natomiast już 100m dalej zaczyna się masakra. Glebę zaliczam tuż po starcie;) Trasa ma miejscami 2m szerokości i gęsto wije się w zakrętach; Podłoże nie jest dobrze utwardzone i pełne dziur. Właściwie trudno biec a co dopiero kogoś wyprzedzić. Z tego co widzę, to wszyscy mają problemy. Pętla ma bardzo poszarpany profil, praktycznie non stop pod górę i bardzo stromo w dół. Na zjazdach i zakrętach już po chwili utworzyły się bandy z luźnego śniegu.

Na tra © klakier


Biegówki © klakier


Na podbiegu © klakier


Pierwszy raz mam okazję biegać na biegówkach, tuż po rowerze... Muszę przyznać, że faktycznie jest duże podobieństwo w pracy mięśni nóg (noga póługięta, odbicie i wyprost) niestety skutkuje to cholernymi skurczami. Nawet na zjazdach nie potrafię się utrzymać na nogach. Na nartach byłem dość nieźle wybiegany i trochę więcej oczekiwałem od tej dyscypliny a tu taka porażka:(
W bólach docieram do przepaku i na pełnym skurczu wyruszam na pętlę biegową.

Pętla biegowa © klakier


Pierwsze 300m to gehenna, zaczynam nawet myśleć o wycofaniu się... Wyprzedza mnie jakiś zawodnik i siłą woli staram się utrzymać kilka kroków za nim. Po kilkuset metrach puszczają skurcze i zaczyna mi się biec zadziwiająco dobrze:) Mniej więcej w drugiej połowie podbiegu widzę zbiegająca w dół czołówkę. Chłopaki idą na prawdę w trupa. Trochę mnie to zmotywowało i przyspieszyłem. Trzymam się za zawodnikiem, który mnie przed chwilą wyprzedził. Za nami dalsza grupa pościgowa. Na szczycie Pradziada zawracamy i zbiegamy w dół. Kawałek za nawrotem jest wypłaszczenie i kilkadziesiąt metrów lekkiej góreczki. Właśnie tam postanawiam zaatakować, co mi się udaje i koleś zostaje kilkanaście metrów za mną. Teraz szaleńczy zbieg w dół i najważniejsze żeby nie wyglebić;)
100m przed metą słyszę jakieś zagęszczone ruchy tuż za mną; nawet się nie oglądam za siebie, tylko "dopalam". Meta. Ufff, już dawno nie sięgnąłem tak głęboko, ale tym większa jest moja radość:))))

Finisz © klakier


Na metę docieram w czasie 1:34h. 15 open i 4 w kategorii. Kornel wyprzedził mnie o 5 minut i był odpowiednio 11 open i 3 w kategorii. Wielkie gratki za jego bieg, miał CZWARTY najlepszy czas OPEN!
Na mecie kupa śmiechu z naszego ubioru, bo parę osób twierdziło, że w tych leginsach i luźnych gaciach, wyglądamy jak menele;)

Gacie... © klakier


Po jakimś czasie dociera do nas Irunio, co uwieczniamy na pamiątkowej fotce.

Pamiątkowe;) © klakier


Teraz czeka nas jeszcze zjazd w dół. Oczywiście jest też opcja powrotu autobusem, ale odpuścić kawałek takiego zjazdu, nieeeee:)))

Zjazd z Pradziada © klakier

Wieczorne truchtanie

Wtorek, 28 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Postanowiłem, że po dzisiejszym treningu zdecyduję, czy wybrać się na zawody, czy lepiej zostać w domowym zaciszu...
W ciągu krótkiego treningu można wiele zrobić, tak więc najpierw 15 minut spokojnego biegu, potem trzy razy po jednej minucie szybko. Następnie 10 minut spokojnie i 3 krótkie podbiegi (ok 250m) w mocniejszym tempie.
Nie było najgorzej, więc na zawody chyba pojadę.

Rozbieganie

Niedziela, 26 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Krótkie rozbieganie z trzema minutowymi przyspieszeniami. Próbuję się trochę rozruszać przed triathlonem;)

Mokro wszędzie...

Niedziela, 19 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Za namową znajomego wybraliśmy się na biegówki do Ustronia. W normalnych warunkach pętle na bulwarach są przygotowane bardzo starannie, ale przyszła odwilż i wszystko pływało. Zrobiłem dwa kółeczka, ale nie miało to sensu... Zamieniłem biegówki na buty do biegania i przez Lipowiec udałem się do Górek. Wszędzie bardzo mokro i dało się biec wyłącznie po asfalcie. Przerwa w bieganiu była dość długa, więc bez rewelacji.

Cegła

Sobota, 18 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Rower
Pierwotnie miałem ochotę na rower, ale w tygodniu spadło około 50cm świeżego śniegu a od wczorajszego wieczora odwilż:( Na zewnątrz breja, ciapa, zupa...
Odpalam trenażer. Z niechęcią, jak zawsze. Wysiedzieć na tym ustrojstwie dłużej niż godzinę, dla mnie nierealne. Na szczęście 45 minut kręcenia z filmikiem "CTS train right", w doborowym towarzystwie Alison Sydor i Rolanda Greena upływa szybko, aczkolwiek dość boleśnie;)
Z nabitymi nogami zakładam buty biegowe i pruję nad Wisłę. Jak już zapewne wiele razy wspominałem, uwielbiam biegać po śniegu:) Niestety dzisiaj nie było łatwo. Warstwa śniegu na tyle gruba i miękka, że zapadałem się nawet tam, gdzie wydawało się być twardo. Po 25 minutach wskoczyłem na asfalt (pokryty śniegiem) i było git:) Żeby nie było nudy, jeden dłuższy podbieg.
45 min / 8,5km.

Dyszka

Niedziela, 12 lutego 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Pogoda ładna i ociepliło się, do -16 (w nocy -26). Na skitoury nie ma czasu a na trenażer patrzę z wielką niechęcią. W tygodniu lipa, czas jedynie na wizyty na siłowni. Robię ostatni tydzień SM. Przysiady przestałem robić, bo boję się tych ciężarów a na suwnicy powoli brakuje kółek;) Trzeba zacząć WS. Regularny trening już zarzuciłem, ale została mi chociaż periodyzacja na siłowni;)
Kusi mnie trochę triathlon zimowy: mtb, biegówki i bieg. Żeby zupełnie się nie zblamować musiałbym się trochę rozruszać. Zobaczymy.
Po miesięcznej pauzie robię krótkie rozbieganie. Idzie gładko, ale temperaturę nominalną łapię dopiero po 15 minutach. Dorzucam 30 sekundowe przyspieszenia, żeby się dogrzać i ponaciągać trochę zastałe mięśnie. Myślałem, że zrobię godzinówkę, ale w tych warunkach nie było to już komfortowe.
Uwielbiam biegać po śniegu, nawet w lecie nie mam tyle frajdy;)

Kubalonka

Sobota, 14 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Biegówki
Na sensownie poukładany trening czasu brak... a co dopiero na uzupełnianie wpisów;) Przestałem się już szarpać i nawet nie próbuję realizować planu godzinowego. W tygodniu zostaje siłownia a w weekend zawsze coś się przytrafi.
Dziś przytrafiły się nam biegówki na Kubalonce. Pogoda mało przyjemna, bo wiatr dawał nieźle popalić. Petra biega pierwsza, ja spaceruję;) Potem zmiana.
Biega mi się średnio, na trasach sporo nawianego śniegu a do tego dość piździ. Poza tym są jakieś zawody, więc wstęp na część tras ograniczony.
Kończę po 45 minutach... i zwożę się autem do Ustronia. Buty do biegania mam zawsze w samochodzie, więc wybieram taką opcję powrotu do domu;) Przez Zawodzie na Żarnowiec i lasami do Górek. Spadło jakieś 20cm śniegi, więc bieganie czysto siłowe, ale uciechy co nie miara:)))
Biegania wyszła równa godzina i trochę ponad 10km.

Gdzie ta zima?

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Bieganie
Rano przeżywam szok. Termometr pokazuje 9 stopni... na plusie! Co to ma być?
Śnieg widzę już tylko w oddali. Ostatnie dwa dni na biegówkach trochę mnie wymęczyły, więc decyduję się na krótkie, ale treściwe bieganie. Do tego nakręca mnie perspektywa wypróbowania moich nowych butów , które moja Żona określa jako "wesołe";)
Zaczynam jak zwykle... spokojnie:) Od razu wbijam się w leśne ścieżki i dopiero po 15 minutach wybiegam na ubity grunt. Przyspieszam do tempa 4:20min/km i tak trzymam przez kolejnych 15 minut. Raczej mam problem z podkręcaniem i co chwilę kontroluję prędkość i zwalniam. Tętno około 5-8 ud. poniżej AT. Ostatni kwadrans planuję pobiec po 4:00 min/km, ale po 12 minutach biegu daję się skusić na fajną ścieżkę, no i w rezultacie kończy się bieg. Ląduję jakiś chaszczach;) Kontynuowanie tempa nie ma sensu, więc po wygrzebaniu się na jakąś normalną drogę, już spokojnie truchtam do domu.
Wrażenia z buta bardzo pozytywne. Jak na terenowy model jest bardzo lekki i sprężysty. Stosunkowo niska cena.