Adrenalinowe bieganie
Sobota, 24 marca 2012
· Komentarze(2)
Kategoria Bieganie
O rany, to była przebieżka.
Bardzo chciałem wypróbować moje nowe, krótkie spodenki CW-X. Dla urozmaicenia podjechałem samochodem do Szpotawic i wyruszyłem w kierunku Jaworza. Już po kilkudziesięciu metrach skusiła mnie jakaś dobrze zapowiadająca się ścieżka, w którą oczywiście odbiłem. Pierwszy kilometr spoko, ale miejscami bardziej stromo, niż bym tego sobie życzył;) No i dość sporo błota. Jakoś udało mi się przebiec do Jaworza i wzdłuż rzeczki pobiegłem do Bier. Trasa genialna, ale w lesie nie zauważyłem kilku gałęzi i ostrych krzaków. Zapomniałem też, że mam krótkie gacie... Efekt był taki, że moje nogi wyglądały jak befsztyk tatarski;) Krew ciekła mi po całych nogach.
W Bierach przebiegłem na drugą stronę i zawróciłem w kierunku Jaworza. Po kilku kilometrach ścieżka się skończyła. Kilka tygodni wcześniej byłem tu z Kornelem i udało nam się pokonać rzeczkę w bród. Niestety teraz przybyło wody i przez kilka minut nie mogłem znaleźć odpowiedniego miejsca do przejścia na drugą stronę. W końcu stanąłem na wysokim brzegu, z którego teoretycznie mogłem skoczyć na szeroką kłodę i po niej dostać się na drugi brzeg... Chwilę się zastanawiałem i to był mój błąd, bo skarpa obsunęła się pode mną;) W ostatniej chwili zdążyłem się odbić, ale prędkość była niewystarczająca i oczywiście wylądowałem w rzece...
Rewelka. Na szczęście miałem lekkie i przewiewne buty, z których woda dość szybko wyciekła;)
Do domu wróciłem ubłocony, zakrwawiony i przemoczony - co więcej trzeba nam do szczęścia?
Gacie super:)
Bardzo chciałem wypróbować moje nowe, krótkie spodenki CW-X. Dla urozmaicenia podjechałem samochodem do Szpotawic i wyruszyłem w kierunku Jaworza. Już po kilkudziesięciu metrach skusiła mnie jakaś dobrze zapowiadająca się ścieżka, w którą oczywiście odbiłem. Pierwszy kilometr spoko, ale miejscami bardziej stromo, niż bym tego sobie życzył;) No i dość sporo błota. Jakoś udało mi się przebiec do Jaworza i wzdłuż rzeczki pobiegłem do Bier. Trasa genialna, ale w lesie nie zauważyłem kilku gałęzi i ostrych krzaków. Zapomniałem też, że mam krótkie gacie... Efekt był taki, że moje nogi wyglądały jak befsztyk tatarski;) Krew ciekła mi po całych nogach.
W Bierach przebiegłem na drugą stronę i zawróciłem w kierunku Jaworza. Po kilku kilometrach ścieżka się skończyła. Kilka tygodni wcześniej byłem tu z Kornelem i udało nam się pokonać rzeczkę w bród. Niestety teraz przybyło wody i przez kilka minut nie mogłem znaleźć odpowiedniego miejsca do przejścia na drugą stronę. W końcu stanąłem na wysokim brzegu, z którego teoretycznie mogłem skoczyć na szeroką kłodę i po niej dostać się na drugi brzeg... Chwilę się zastanawiałem i to był mój błąd, bo skarpa obsunęła się pode mną;) W ostatniej chwili zdążyłem się odbić, ale prędkość była niewystarczająca i oczywiście wylądowałem w rzece...
Rewelka. Na szczęście miałem lekkie i przewiewne buty, z których woda dość szybko wyciekła;)
Do domu wróciłem ubłocony, zakrwawiony i przemoczony - co więcej trzeba nam do szczęścia?
Gacie super:)