Karpacz - MTB Maraton
Niedziela, 12 czerwca 2011
· Komentarze(3)
Nareszcie fajny maraton! Chociaż nie wszystko na to wskazywało...
Do Karpacza dotarliśmy w sobotę popołudniu i po wyjaśnieniu zamieszania z noclegami udaliśmy się na żer;) Kolację zjedliśmy w towarzystwie Mamby i Artura a potem dostąpiliśmy jeszcze zaszczytu wypicia piwa (oczywiście bezalkoholowego) z samym Prezesem naszego klubu ;)))
Niestety rano nie wszystko wyglądało tak fajnie... Po pierwsze zbudził nas deszcz, po drugi męczyła mnie jakaś niestrawność.
Pojechaliśmy w rejon startu. Samopoczucie bardzo kiepskie (zaczęło mi się jeszcze kręcić w głowie:), ale próbowałem to "rozkręcić". Nie chciałem odpuszczać tak dobrze zapowiadającej się imprezy, bo Karpacz to zdecydowanie najlepsza trasa w Polsce (do takiego przekonania doszedłem po zeszłorocznej edycji).
Start. Początek wyścigu to prawie 5km asfaltowego podjazdu. Tempo ostre. Czołówka poszła, jakby nie zauważyli, że jest pod górę;)
Starałem się utrzymać koło moim bezpośrednim rywalom. Do tego jeszcze próbowałem kontrolować tętno, które wyszło ponad 180... Wysoko ponad to, co nazywam obszarem kontrolowanym;) Ale chyba nie było, aż tak źle, bo na szczycie bez problemu zerwałem swoich "prześladowców" i jako jeden z pierwszych ze swojej grupy wjechałem w teren. To "przepalenie" rozwiązało całkowicie moje dolegliwości i od tego momentu jechało mi się świetnie.
Jak zwykle z wyścigu pamiętam niewiele...;) Trasa siadła mi idealnie. Nie było fragmentów, na których ktoś gwałtownie przyspieszał i zrywał tempo. Jechałem cały czas bardzo równo.
Chwilkę słabości przeżyłem jedynie przy wjeździe na drogę Chomontową. Po jakimś czasie dogoniła nas czołówka Giga i jak zobaczyłem z jaką lekkością to podjeżdża Dorożała i Kajzer, to dostałem "wiatru w skrzydła":))) Na końcówce udało mi się jeszcze pozbierać i przyspieszyć. Na zjeździe do mety wyprzedziłem kilka osób, choć przyznaję, że jednej z "agrafek" nie wyrobiłem...;) Chyba trochę za szybko to najechałem.
Była to dla mnie SUPER zabawa! REWELACYJNA trasa i nareszcie dobrze mi się jechało. No, może tego akurat po wynikach nie poznać.
47/415 open
13/160 M3
Do Karpacza dotarliśmy w sobotę popołudniu i po wyjaśnieniu zamieszania z noclegami udaliśmy się na żer;) Kolację zjedliśmy w towarzystwie Mamby i Artura a potem dostąpiliśmy jeszcze zaszczytu wypicia piwa (oczywiście bezalkoholowego) z samym Prezesem naszego klubu ;)))
Niestety rano nie wszystko wyglądało tak fajnie... Po pierwsze zbudził nas deszcz, po drugi męczyła mnie jakaś niestrawność.
Pojechaliśmy w rejon startu. Samopoczucie bardzo kiepskie (zaczęło mi się jeszcze kręcić w głowie:), ale próbowałem to "rozkręcić". Nie chciałem odpuszczać tak dobrze zapowiadającej się imprezy, bo Karpacz to zdecydowanie najlepsza trasa w Polsce (do takiego przekonania doszedłem po zeszłorocznej edycji).
Start. Początek wyścigu to prawie 5km asfaltowego podjazdu. Tempo ostre. Czołówka poszła, jakby nie zauważyli, że jest pod górę;)
Starałem się utrzymać koło moim bezpośrednim rywalom. Do tego jeszcze próbowałem kontrolować tętno, które wyszło ponad 180... Wysoko ponad to, co nazywam obszarem kontrolowanym;) Ale chyba nie było, aż tak źle, bo na szczycie bez problemu zerwałem swoich "prześladowców" i jako jeden z pierwszych ze swojej grupy wjechałem w teren. To "przepalenie" rozwiązało całkowicie moje dolegliwości i od tego momentu jechało mi się świetnie.
MTBM Karpacz© klakier
Jak zwykle z wyścigu pamiętam niewiele...;) Trasa siadła mi idealnie. Nie było fragmentów, na których ktoś gwałtownie przyspieszał i zrywał tempo. Jechałem cały czas bardzo równo.
Chwilkę słabości przeżyłem jedynie przy wjeździe na drogę Chomontową. Po jakimś czasie dogoniła nas czołówka Giga i jak zobaczyłem z jaką lekkością to podjeżdża Dorożała i Kajzer, to dostałem "wiatru w skrzydła":))) Na końcówce udało mi się jeszcze pozbierać i przyspieszyć. Na zjeździe do mety wyprzedziłem kilka osób, choć przyznaję, że jednej z "agrafek" nie wyrobiłem...;) Chyba trochę za szybko to najechałem.
Była to dla mnie SUPER zabawa! REWELACYJNA trasa i nareszcie dobrze mi się jechało. No, może tego akurat po wynikach nie poznać.
47/415 open
13/160 M3