Po maratonie...
Niedziela, 17 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Rower
Maraton był płaski, więc rozjechać go trzeba po górkach;)))
Wydawało mi się, że nie jestem zmęczony (może efekt masażu???), ale po kilku kilometrach, jak chciałem nacisnąć mocniej na korby, to poczułem nieprzyjemne pieczenie mięśni... Dziś wyglądało to tak, że głowa chciałaby więcej, niż ciało;)
Trasę miałem obmyśloną, ale co chwilę zbaczałem ze ścieżki. Końcowy efekt był taki, że bokami podjechałem pod Równicę, potem Ślepa Dobka i przez Brenną Leśnicę do Górek.
W górach widać jeszcze sporo śniegu, ale z bliska okazuje się, że to nieszkodliwe "łaty". Szlaki przejezdne:)
Wydawało mi się, że nie jestem zmęczony (może efekt masażu???), ale po kilku kilometrach, jak chciałem nacisnąć mocniej na korby, to poczułem nieprzyjemne pieczenie mięśni... Dziś wyglądało to tak, że głowa chciałaby więcej, niż ciało;)
Trasę miałem obmyśloną, ale co chwilę zbaczałem ze ścieżki. Końcowy efekt był taki, że bokami podjechałem pod Równicę, potem Ślepa Dobka i przez Brenną Leśnicę do Górek.
W górach widać jeszcze sporo śniegu, ale z bliska okazuje się, że to nieszkodliwe "łaty". Szlaki przejezdne:)