Dolsk MTB Marathon - trening indywidualny
Sobota, 16 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Wiele od tego dnia nie oczekiwałem. Pierwszy maraton, płasko, ja niezbyt dobrze przygotowany do ścigania..., no cóż.
Pogoda świetna, na horyzoncie ani jednej górki większej od kreciego kopca;) Atmosfera zawodów ma dla mnie coś magicznego. Wiele znajomych twarzy, dużo fajnego sprzętu, zapach maści rozgrzewających. Po prostu to uwielbiam! Maratony u GG są dla mnie jeszcze o tyle przyjemniejsze, że rozdzielenie czasu startu poszczególnych dystansów, nie powoduje nerwowych ruchów mas ludzkich.
Przed startem korzystam jeszcze z pomocy ekipy SYNERGII i zakładają mi "tape" na mojego achillesa. Okazuje się skuteczne:))))
Przed maratonem rozgrzewka: 30 minut nisko a potem 15 minut różnych figli z wyskokami w wysokie strefy. A co, niech ciało wie, co go czeka;)
Od startu tempo mocne, już po kilkuset metrach peleton się dzieli i zostaję w drugiej grupie. Po pierwszym "zjeździe" niespodzianka: gość przede mną postanawia porzucić rower i trochę pofruwać. Powoduje to niezłe zamieszanie. Mi się udaje przejechać mu tylko po kostce...
Po wjeździe na ścieżki mijam jeszcze kilku ludzi. Jadę wysoko (około 170), ale czuję się spoko. Moja radość szybko się kończy; Po około 18 minutach czuję miękkie koło. Okazuje się, że opona jest rozcięta na boku. Próbuję napompować i liczę na to, że mleko to uszczelni; nic z tego: cięcie na 2-3 cm. Zakładam dętkę i gonię dalej. Moja grupa już pewnie na pierwszym bufecie;)
Po 50 minutach mijam bufet i... widzę, jak Żona-wymarzona naprawia defekt. Ja i tak o nic nie walczę, więc jej pomagam. Blisko 7 cm gwóźdź zmasakrował jej oponę. Zakładamy dętkę. Chwilę jedziemy razem.
Dalsza część maratonu, to trening indywidualny; jadę cały czas równym tempem. Mijam pojedynczych ludzi, grupy. Nikt nie łapie się do współpracy. Ostatnie 5 km przyspieszam.
Ogólnie fajny trening i pierwsze starcie z własną niemocą;)))
Potem kąpiel i FANTASTYCZNY masaż w namiocie SYNERGII! Polecam gorąco, dzisiaj czuję się, jak młody Bóg:))
Czasy, prędkości i tętna są niedokładne, bo nie wyłączałem polara na postojach.
Pogoda świetna, na horyzoncie ani jednej górki większej od kreciego kopca;) Atmosfera zawodów ma dla mnie coś magicznego. Wiele znajomych twarzy, dużo fajnego sprzętu, zapach maści rozgrzewających. Po prostu to uwielbiam! Maratony u GG są dla mnie jeszcze o tyle przyjemniejsze, że rozdzielenie czasu startu poszczególnych dystansów, nie powoduje nerwowych ruchów mas ludzkich.
Przed startem korzystam jeszcze z pomocy ekipy SYNERGII i zakładają mi "tape" na mojego achillesa. Okazuje się skuteczne:))))
tape© klakier
Przed maratonem rozgrzewka: 30 minut nisko a potem 15 minut różnych figli z wyskokami w wysokie strefy. A co, niech ciało wie, co go czeka;)
Żona-wymarzona i ja by k.Mariak© klakier
Od startu tempo mocne, już po kilkuset metrach peleton się dzieli i zostaję w drugiej grupie. Po pierwszym "zjeździe" niespodzianka: gość przede mną postanawia porzucić rower i trochę pofruwać. Powoduje to niezłe zamieszanie. Mi się udaje przejechać mu tylko po kostce...
Po wjeździe na ścieżki mijam jeszcze kilku ludzi. Jadę wysoko (około 170), ale czuję się spoko. Moja radość szybko się kończy; Po około 18 minutach czuję miękkie koło. Okazuje się, że opona jest rozcięta na boku. Próbuję napompować i liczę na to, że mleko to uszczelni; nic z tego: cięcie na 2-3 cm. Zakładam dętkę i gonię dalej. Moja grupa już pewnie na pierwszym bufecie;)
Po 50 minutach mijam bufet i... widzę, jak Żona-wymarzona naprawia defekt. Ja i tak o nic nie walczę, więc jej pomagam. Blisko 7 cm gwóźdź zmasakrował jej oponę. Zakładamy dętkę. Chwilę jedziemy razem.
Dalsza część maratonu, to trening indywidualny; jadę cały czas równym tempem. Mijam pojedynczych ludzi, grupy. Nikt nie łapie się do współpracy. Ostatnie 5 km przyspieszam.
MTBM Dolsk© klakier
Ogólnie fajny trening i pierwsze starcie z własną niemocą;)))
Potem kąpiel i FANTASTYCZNY masaż w namiocie SYNERGII! Polecam gorąco, dzisiaj czuję się, jak młody Bóg:))
Czasy, prędkości i tętna są niedokładne, bo nie wyłączałem polara na postojach.