Soszów MTB
Niedziela, 3 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Rower
Dzień zapowiadał się świetnie: liczne i doborowe towarzystwo (8 osób!), pogoda na krótkie spodenki i 12cm pod tyłkiem...;)
Asfaltami ruszyliśmy w stronę Cisownicy, potem podjazd w rejon Małej Czantorii i błotnistą ścieżką przejazd na czeską stronę. Wariantem terenowym zjeżdżamy do Nydka; kilka kilometrów asfaltu w dolinie Hluchova akurat pozwoliły na zjedzenie batonika. Na końcu doliny odbijamy na rewelacyjny podjazd na Soszów:))) Tam spotkanie z narciarzami, krótki postój na uzupełnienie płynów i założenie dętki do bezdętkowych kół:((( Przez Mały Soszów, przełęcz Beskidek i Krzysztówkę zjeżdżamy do Gahury. Różnymi dróżkami i ścieżkami wracamy do Górek. Dla mnie osobiście, to jedna z ulubionych tras w tym rejonie.
Po drodze niestety dość poważne problemy z nowymi Conti X-King. Okazało się, że mleko nie jest w stanie uszczelnić tej opony. Próbowałem od kilku dni, ale poddaję się. Wracam do Schwalbe...
Asfaltami ruszyliśmy w stronę Cisownicy, potem podjazd w rejon Małej Czantorii i błotnistą ścieżką przejazd na czeską stronę. Wariantem terenowym zjeżdżamy do Nydka; kilka kilometrów asfaltu w dolinie Hluchova akurat pozwoliły na zjedzenie batonika. Na końcu doliny odbijamy na rewelacyjny podjazd na Soszów:))) Tam spotkanie z narciarzami, krótki postój na uzupełnienie płynów i założenie dętki do bezdętkowych kół:((( Przez Mały Soszów, przełęcz Beskidek i Krzysztówkę zjeżdżamy do Gahury. Różnymi dróżkami i ścieżkami wracamy do Górek. Dla mnie osobiście, to jedna z ulubionych tras w tym rejonie.
Po drodze niestety dość poważne problemy z nowymi Conti X-King. Okazało się, że mleko nie jest w stanie uszczelnić tej opony. Próbowałem od kilku dni, ale poddaję się. Wracam do Schwalbe...