Puchar Czantorii - zawody skitourowe
Sobota, 8 stycznia 2011
· Komentarze(1)
Kategoria Ściganie, Skitouring
Czantoria pod nosem, więc pomimo parszywej pogody szkoda mi było zrezygnować z takiej możliwości "przetarcia się"... Leje już od rana a śnieg zniknął już chyba 2 dni temu. Na szczęście warunki na stoku niezłe.
Na rozgrzewkę 40 minut (7km) truchtu po wiślańskich wałach.
Start wspólny o 15.30. Nie wiem czy to pech, czy też ta moc w nogach;), ale zaraz po "wystrzale" wyrwało mnie z wiązań. Spowodowało to niezłe zamieszanie, bo w sumie startowało ok. 70 zawodników a ja stałem raczej z przodu... Po kilkudziesięciu sekundach udało mi się znaleźć zadeptaną nartę i wpiąć buta. Właściwie przez całe pierwsze okrążenie przedzierałem się do przodu. Wiązanie wypięło się jeszcze 5 razy - w tym raz na zjeździeeeeee...
Zawody odbywały się na 3 pętlach a ściankę pod górną stacją wyciągu, pokonywało się obowiązkowo "z buta", z nartami przytroczonymi do plecaka. Pomijając moje braki techniczne przy ładowaniu nart na plecak, to tam udawało mi się wyprzedzać najwięcej osób.
Zmrok zastał mnie już podczas zjazdu na drugiej pętli. Byłem pełen podziwu dla zawodników z czołówki (mijałem się z nimi na podejściu), którzy walili czerwoną trasę z Czantorii "na krechę". Mnie to tam nie puszcza;)
Ogólnie jestem zadowolony, bo zrobiłem solidny trening. Szedłem równo, bez żadnych spadków mocy;) Wynik taki sobie, 19 w open i 7 w kategorii. Bywało lepiej:(
Generalnie ze skitouringu zrodziła się już u nas dyscyplina sportowa a zainteresowanie zawodami jest na tyle duże, że przyjeżdżają zawodnicy z całej Polski, Czech i Słowacji. Zawsze to przyjemniej startować w dobrym i licznym gronie:)))
Na rozgrzewkę 40 minut (7km) truchtu po wiślańskich wałach.
Start wspólny o 15.30. Nie wiem czy to pech, czy też ta moc w nogach;), ale zaraz po "wystrzale" wyrwało mnie z wiązań. Spowodowało to niezłe zamieszanie, bo w sumie startowało ok. 70 zawodników a ja stałem raczej z przodu... Po kilkudziesięciu sekundach udało mi się znaleźć zadeptaną nartę i wpiąć buta. Właściwie przez całe pierwsze okrążenie przedzierałem się do przodu. Wiązanie wypięło się jeszcze 5 razy - w tym raz na zjeździeeeeee...
Zawody odbywały się na 3 pętlach a ściankę pod górną stacją wyciągu, pokonywało się obowiązkowo "z buta", z nartami przytroczonymi do plecaka. Pomijając moje braki techniczne przy ładowaniu nart na plecak, to tam udawało mi się wyprzedzać najwięcej osób.
Zmrok zastał mnie już podczas zjazdu na drugiej pętli. Byłem pełen podziwu dla zawodników z czołówki (mijałem się z nimi na podejściu), którzy walili czerwoną trasę z Czantorii "na krechę". Mnie to tam nie puszcza;)
Ogólnie jestem zadowolony, bo zrobiłem solidny trening. Szedłem równo, bez żadnych spadków mocy;) Wynik taki sobie, 19 w open i 7 w kategorii. Bywało lepiej:(
Generalnie ze skitouringu zrodziła się już u nas dyscyplina sportowa a zainteresowanie zawodami jest na tyle duże, że przyjeżdżają zawodnicy z całej Polski, Czech i Słowacji. Zawsze to przyjemniej startować w dobrym i licznym gronie:)))
Poooszli.... (Foto T. Król)© klakier