Międzygórze - MTB Marathon

Sobota, 10 września 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Rower, Ściganie
Nie czułem specjalnie mocy przed zawodami, ale miałem wewnętrzną potrzebę, żeby się „ściorać”;)
Od startu bardzo spokojnie. Po krótkich przetasowaniach w grupie doganiam Jarka Hałasa, który trzyma bardzo równe równe tempo. Jedziemy razem, gadamy i tak nam miło upływa czas. Jedzie się bardzo fajnie, ale niestety robię kilka kardynalnych błędów, które okażą się brzemienne w skutkach... Najpierw na zjeździe gubię bidon i zaczynam oszczędzać picie, potem moje nie najgorsze samopoczucie usypia czujność i trochę odpuszczam dopełnianie energii.
Na Śnieżniku melduję się po niecałej półtorej godzinie. Na zjeździe wyprzedzam wiele osób, które i tak jeszcze zobaczę;) Bardzo mnie tam wytrzepało i wychłodziło.
Gdzieś na zjeżdzie... © klakier

Kryzys przychodzi po niecałych dwóch godzinach, odcina mnie na dobre 15 minut. Brak mocy, lekkie skurcze. Uzupełniam kalorie, ile się da, ale wiem, że to agonia...
Maraton Międzygórze © klakier

Na płaskim dojeździe do Czarnej Góry mija mnie czołówka z Giga. Próbuje im utrzymać koło, ale udaje mi się to tylko na kilka minut...
Na kilkaset metrów przed metą krótki, stromy podjazd. Nacisnąłem na pedały i dopadły mnie skurcze, jakich jeszcze nie miałem nigdy w życiu. Czułem dosłownie, jak mięśnie miażdżą mi kości:((( Wiedziałem, że jak odpuszczę i zejdę, to kredki rozsypane... Jakoś się tam wywlokłem i do mety:) Uffff
40 / 282 open
16 / 115 M3

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa asemz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]